Tytuł i autor: „Ewolucja według
Calpurnii Tate”, Jacqueline Kelly
|
Gatunek: literatura dziecięca
|
Ilość stron:
336
|
Data: czerwiec 2019
|
Moja
ocena: 10 gwiazdek
Dzisiaj przychodzę do
Was z recenzją książki dla nieco młodszych czytelników. Mimo że grupa docelowa
to osoby w wieku około 11 lat, ja czytając tą książkę
świetnie się bawiłam i myślę, że każdy będzie mógł się czegoś nauczyć
poznając świat razem z jedenastoletnią Calpurnią Viginią Tate, na która wszyscy
mówią Calli Vee.
Calli Vee mieszka z
sześciorgiem braci, rodzicami i dziadkiem, który jest naukowcem z zamiłowania,
na XIX wiecznej farmie. Jacqueline Kelly w każdym rozdziale przedstawia nam
kolejne perypetie głównej bohaterki. Dziewczynka każdego dnia poznaje
otaczający ją świat, a pomaga jej w tym dziadek i książka Karola Darwina. Mama Calpurnii
chcę, żeby jej jedyna córeczka była damą, ale Calli chce pójść na uczelnie i
zostać przyrodniczką. W spełnieniu tych marzeń pomaga jej dziadek, który codzienne
uczy ją czegoś nowego o świecie zwierząt, jak i roślin.
Bardzo podoba mi się, że
na początku każdego rozdziału jest fragment
z książki Darwina, dodaje to na pewno klimatu. Autorka też bardzo dobrze przedstawiła końcówkę XIX wiecznego Teksasu, opisy nie były przesadzone, ale razem z główną bohaterką czuło się, żar lejący się z nieba. Co tu więcej mówić, książka jest naprawdę dobrze napisana. Bez przesadnych opisów, z dobrze dobranymi słowami i sytuacjami. Podczas czytania można się parę razy wzruszyć. Co najważniejsze książka uczy i bawi.
z książki Darwina, dodaje to na pewno klimatu. Autorka też bardzo dobrze przedstawiła końcówkę XIX wiecznego Teksasu, opisy nie były przesadzone, ale razem z główną bohaterką czuło się, żar lejący się z nieba. Co tu więcej mówić, książka jest naprawdę dobrze napisana. Bez przesadnych opisów, z dobrze dobranymi słowami i sytuacjami. Podczas czytania można się parę razy wzruszyć. Co najważniejsze książka uczy i bawi.
Trzy dni później, bardzo wcześnie zanim lawina moich braci zdążyła się przetoczyć, burząc spokój poranka, przekradłam się na frontową werandę. Na podjeździe, mniej więcej trzydzieści kroków od domu rozsypałam ziarna słonecznika, żeby zwabić ptaki, po czym usiadłam na schodach, na starej, wystrzępionej poduszce, którą zwędziłam z pokoju przeznaczonego do przechowywania kufrów podróżnych i nieużywanych rzeczy, i czekałam. W moim czerwonym skórzanym Notesie sporządziłam listę wszystkiego, co się rusza. Czyż nie tak zachowuje się prawdziwy przyrodnik?
Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek
Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek
Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek
Końcowy wynik: 10 gwiazdek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz