27 września 2020

"Ballada ptaków i węży", wizualnie

W ostatnim tygodniu nie miałam czasu napisać oceny, dlatego dzisiaj nadrabiam i przychodzę z opinią nt. okładki „Ballady ptaków i węży”. Nie powiem, nie jest to najlepiej wydana książka jaką w ręku miałam.

Pierwszą wadą jest bardzo twardy grzbiet i waga książki. Trudo jest go zachować we względnie niezniszczonym stanie. Jeśli tak jak ja uwielbiacie, żeby wasze książki były w nieskazitelny, to tu raczej tak nie będzie. Bardzo łatwo złamać bok, a u dołu folia chroniąca rysunek trochę się zadziera.

Kolejnym minusem są białe strony, które są przeze mnie tak znienawidzone. Zdaję sobie sprawę, że są to tylko, według większości, nieistotne szczegóły, ale jak już pisać, to wszystko.

Jednak, na szczęście sama ilustracja i kolorystyka prezentuje się całkiem ładnie. Jak zawsze w tej serii musiał pojawić się w jakiejś formie kosogłos. Tym razem wraz z tytułowym wężem siedzą na gałęzi wygiętej w koło. Jest ono przewodnim kształtem książek Suzanne Collins. Tym razem tło jest zielone, kontrastuje ono z żółcią i srebrem.

Jak zawsze opis jest na skrzydełku, a z tyłu jest tylko chwytliwe hasło. Powiem Wam, że mimo wszystko wolę tradycyjną wersję, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia.

W niektórych miejscach można zauważyć małe listki bluszczu, które zdecydowanie dowodzą dokładności ilustratora.

Przód okładki: 4,5 gwiazdki

Tył okładki: 3,5 gwiazdki

 

Dopasowanie tekstu: 5 gwiazdek

Ilustracje wewnątrz: 4,5 gwiazdki

 

Całokształt: 3 gwiazdki

Suma: 4 gwiazdki

13 września 2020

„Balladę ptaków i węży”, Suzanne Collins

          Jeszcze pod koniec sierpnia zaczęłam czytać „Balladę ptaków i węży”, Suzanne Collins. Jest to prequel kultowej już trylogii „Igrzyska Śmierci”. Od razu muszę zaznaczyć, że pierwotne dzieło autorki jeszcze przede mną, dlatego z pewnością nie będę wstanie wypowiedzieć się, czy ta pozycja była potrzebna i jak wygląda na tle pozostałych książek.

Tytuł i autor: „Balladę ptaków i węży”, Suzanne Collins

Gatunek: dystopia

Ilość stron: 540

Data: 28.08 – 11.09.2020 r.

ISBN 978-83-8008-758-3

Wydawnictwo: Media Rodzina

Moja ocena: 7,5 gwiazdki.

„Ballada ptaków i węży” opowiada o przeszłości 18-letniego Coriolanusa Snowa, który w kolejnych częściach staje się tyranem Panem. Z kolei w tej mentorami, czyli opiekunami trybutów, dzieci z Dystryktów, które zostaną posłane na Głodowe Igrzyska, zostają uczniowie z Kapitońskiej szkoły. Tak właśnie dzieję się z Coriolanusem, wciela się on w rolę mentora przy organizacji 10. edycji Głodowych Igrzysk. Od przypisanej mu Lucy Gray Bird z najbiedniejszego ze wszystkich dwunastu Dystryktu, zależą dalsze losy kariery młodego Snowa.

Ta książka ukazuje nam przemianę dobrodusznego adepta do Akademii w bezdusznego potwora, którego lepiej poznamy w trylogii. Wiem, że temu miała służyć ta część, poznaniu motywacji do przyszłego okrucieństwa chłopaka. Jednak dla mnie ta zmiana była zbyt nagła, przez większość książki bohater był dobrotliwy, butował się przeciwko profesorom i dziekanowi. Dopiero pod koniec, z nie do końca określnych powodów, staje się „tym złym”. Mimo to sama postać była ciekawie przedstawiana w każdej fazie rozwoju. Często oprócz charakteru i zachowania poznajemy też jego strój, o który dba jego kuzynka Tigris. Chłopak mieszka z nią i swoją Babką, zwaną Paniąbabką, w wielkim wyniszczałym penthausie. Postać tych dwóch kobiet jest raczej znikoma, mimo to obie poznajemy w wystarczający sposób. Znamy ich dawne życia, marzenia i pewne cechy.

Reszcie bohaterów, takich jak pozostali mentorzy, zostało poświęcone tylko parę stron, jednak to mi odpowiada, książka już jest wystarczająco gruba. Naprawdę Suzanne Collins stworzyła 540-stroicowe dzieło, któremu i tak czegoś brakuje. Trudno jednoznacznie wskazać co to jest, na pewno powinno być więcej akcji na samych Igrzyskach, mogę nawet śmiało powiedzieć, że powinno więcej scen ze zmaganiami trybutów. Skoro i tak przekształcenie się Coriolanusa zostało niejako pominięte. To czemu w tak łatwy sposób zawodnicy muszą ginąć. Zaznaczę też co było często powtarzane przez bohaterów – Lucy ma najmniejsze szanse na wygraną, a to właśnie ona zabija większość pozostałych uczestników. Ze zbyt dużą łatwością jej to przychodzi.

Po tych wszystkich wadach, które wypisałam można się zastanawiać, czy coś jeszcze mogło pójść nie tak. Niestety tak, było to zakończenie. Chociaż to raczej było rzeczą gustu, ponieważ stworzone i poprowadzone było całkiem dobrze. Na pewno nawiązywało do tego co się działo parę rozdziałów wcześniej. Jednak mi się po prostu nie podobał sposób poprowadzenia losów bohaterów. Druga główna bohaterka w pewnym momencie zostaje całkowicie odepchnięta, nie wiemy jak reaguje na decyzję chłopaka. Moim zdaniem idealnym dokończeniem tego wątku byłby jeden rozdział oczami Lucy. W ten sposób można by też podsumować niespodziewane przeistoczenie młodego Snowa, którego wydawałoby się tak dobrze znamy wraz z dziewczyną.

Trudno mi powiedzieć jaka jest ta książka. Na pewno nie jest dobra, ale zła też nie jest. Z pewnością ma wiele fabularnych posunięć, które mi się nie podobały. Myślę właśnie, że głównie o to chodzi, ponieważ to jak była napisana, nawet sama historia, jej składnia jest ciekawa. Jednak nie sprawia to tak dużej przyjemności jakiej oczekiwałam. Możliwe, że właśnie to wpłynęło na moje tempo czytania.

Początek: 5 gwiazdek

Fabuła: 3,75 gwiazdki

Koniec: 3,5 gwiazdki

 

Świat przedstawiony: 4,5 gwiazdki

Bohaterowie (wykreowanie):

główni: 3,75 gwiazdki

dalsi: 4,75 gwiazdki

Bohaterowie (przywiązanie):

główni: 3 gwiazdki

dalsi: 3 gwiazdki

 

Język: 5 gwiazdek

Sposób pisania: 3,5 gwiazdki

 

Końcowy wynik: 7,5 gwiazdki

06 września 2020

"Czerwone Zwoje Magii", wizualnie

          Od recenzji „Czerwonych Zwojów Magii” zdążyło pojawić się podsumowane wakacji, a nie napisał przecież jeszcze oceny wizualnej tej ciekawej książki.

          Z jednej strony jest to pozycja, którą ze względu na wygląd okładki, chciałabym mieć na swojej biblioteczce. Jednak z drugiej strony nie miałoby to sensu, ponieważ nie mam pozostałych. książek Cassandy Clare. Głównym powodem, dla którego ta pozycja przyciąga wzrok jest błyszcząca, odbijająca światło oprawa. Nie miałam w ręku jeszcze książki, która by się tak opalizowała.

Jednak mimo okładki z Alexandrem i tytułowymi Zwojami książka ma pewne mankamenty. Wcześniejsze tomy tej autorki
w Polsce były wydawane przez MAGa, ale z pewnych powodów stracili oni prawa do kolejnych części i We Need YA przejęło pracę nad kolejnymi książkami Cassandy Clare. Z tego powodu „Czerwone Zwoje Magii” są na przykład trochę niższe. Oprócz tego autor na boku jest w innym miejscu, co gdy książki stoją obok siebie razi.

Na szczęście wewnątrz prezentuje się już tak samo jak wszystkie inne. Części też są oddzielane trzema kropkami przed cytatem, czcionka jest taka sama. Zauważyłam tylko inny sposób pisania numerów stron. Są one brane w nawiasy klamrowe. Czego nawet nie widziałam w pozostałych książkach od tego wydawnictwa.

Tak jak , więc widzicie mimo ideale okładki, książka ma pewne minusy, które są spowodowane przejęciem praw przez inne wydawnictwo.

Przód okładki: 5 gwiazdek

Tył okładki: 5 gwiazdek


Dopasowanie tekstu: 5 gwiazdek

Ilustracje wewnątrz: brak

 

Całokształt: 3,75 gwiazdek

Suma: 4 gwiazdki

01 września 2020

Wakacyjny Wrap Up

Już mamy 01.09, wakacje dobiegły końca, więc pora skonfrontować moją listę czytelniczą z początku lipca.

         W te dwa miesiące miałam przeczytać 8 książek, a łącznie udało mi się 13
i zaczęłam jeszcze jedną. Jestem tylko ciekawa, czy wywiązałam się z TBR, bo z tym różnie bywa. Poniżej znajdziecie listę tytułów, które chciałam i może przeczytałam, z krótką opinią. Jeśli będziecie chcieli o niej wiedzieć więcej to kliknijcie w link, który przeniesie Was do pełnej recenzji.

„Ostatnia godzina” Anny Bartłomiejczyk i MartyGajewskiej – specyficzny debiut młodych autorek. Pomysł był dobry, sama książka raczej średnia, a zakończenie było dosyć trudne do zrozumienia.

„Król z bliznami” Leigh Bardugo – bardzo dobra książka, moim zdaniem, najlepsza z Uniwersum Grishy.

„Czarny Świt”, ostatnia część „Żniwiarza” Pauliny Hendel – niestety wilki finał, na który czekałam nie był tak niesamowity jak oczekiwałam. Mimo to książka jako osobny twór była dobra.

„Ręka na ścianie” Maureen Johnson – książka, która trzymała mnie w napięciu i nie pozwoliła iść spać, „połknęłam” ją w jedną noc. Bardzo dobre zakończenie świetnej trylogii. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie pisałam o niej turaj, ani chyba na facebook' u, więc ogłaszam tutaj, koniecznie czytajcie tę serię!

„Red, White & Royal Blue” Casey McQuiston – książka dobra, ale nie tak bardzo jak o niej wszyscy mówili.

„Król Lear” William Shakespeare – jego niestety jeszcze nie przeczytałam.

„Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow – była bardzo mądra i rozwijająca książka. Kolejna lektura do listy tych ulubionych ;-). Mimo starodawnego języka czytało się ją dosyć łatwo. Największy problem miałam z rozdziałami o Piłacie.

„Cierpienie Młodego Wertera”, Johann Wolfganga von Goethe – to na pewno nie jest moja ulubiona lektura, bardzo nudna i męcząca. Ja rozumiem, że on cierpiał
i, że to romantyzm, ale ile można, im dalej tym było tylko gorzej.

„Przeklęte miasto”, Ellery Queen – niezbyt ciekawy kryminał, nie będę do niego wracać, szczególnie, że zostawiłam go w Olsztynie :-)).

„Księga Kłamstw”, Teri Terry – autorka miała naprawdę dobry pomysł, ale wykonanie nie było najlepsze, czegoś brakowało tej książce.

„Współlokatorzy”, Beth O’ Leary – zdecydowanie książka tej wakacji. Było w niej wszystko czego na tamten czas potrzebowałam, lekki niezobowiązujący romans młodzieżowy.

„Gdyby ocean nosił twoje imię”, Tahereh Mafi – powiem, że trudno mi w skrócie powiedzieć co z tą książką, uwierzcie mi najlepiej będzie jak sięgniecie po pełną recenzję.

„Czerwony śnieg”, Ian R. McLeod – dosyć słaby horror, który był zbiorem opowiadań pewnego „potwora”.

„Czerwone Zwoje Magii”, Cassandra Clare i WesleyChu – książka w starym dobrym stylu autorki całego Uniwersum grubaśnych tomiszczy :-)).

Oprócz tego zaczęłam serię „Igrzyska Śmierci”, Suzanne Collins.

         A jak to wyglądało u Was? Jeśli robiliście listy, to wywiązaliście się z nich? Udało Wam się przeczytać więcej książek niż myśleliście, że będziecie mieć czasu?