Ostatnio zamiast, tak jak zwykle, pisać o okładce akurat zrecenzowanej książki zaprosiłam Was na post z kategorii inne. Najprawdopodobniej tak to teraz będzie wyglądać (recenzja-inne-okładka). Wiem, że tak jak zawsze, zamiast przejść od razu do sedna, piszę swoje przemyślenia. Jednak jest to miejsce gdzie mogę wyrażać siebie, ale też tworzymy je razem i zależy mi na tym, żebyście wiedzieli co mi siedzi w głowie. Dlatego zawsze cieszą mnie komentarze z Waszą opinią.
Dla przypomnienia,
tydzień temu pojawiła się recenzja „Kwiatów na poddaszu”. Pierwsze spojrzenie na
okładkę wywołało u mnie raczej nieprzyjemne emocje. Jakoś tanio wyglądała mi ta
okładka. Chociaż już po przeczytaniu mój stosunek zmienił się przynajmniej
trochę. Na pewno zrozumiałam zamysł tego wielkiego domu i jest to chyba
największy atut tej okładki. Ten mrok potęguje uczucie tajemnicy skrywanej
przed dziećmi z poddasza. Również odcienie fioletu symbolicznie nawiązują do
sekretów.
Bardzo dawno nie czytałam książki, która ma tytuły rozdziałów, na myśl przychodzą mi tylko te dla dzieci. Ogólnie fonty czcionki są nawet takie same w tytule, takiego dopasowania dawno nie widziałam.
To co mnie
najbardziej zastanawia to mały, dziwny rozmiar wydania. Nie jest ono ani
kieszonkowe, ani pełnowymiarowe. Co niestety bardzo rzuca się w oczy gdy
książka stoi na półce obok innych pozycji.
Przód okładki: 5 gwiazdek
Tył okładki: 4,5 gwiazdki
Dopasowanie tekstu: 5 gwiazdek
Ilustracje wewnątrz: brak
Całokształt: 3,5 gwiazdki
Suma: 4 gwiazdki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz