Jak się cieszę, że w tym roku w końcu zdecydowałam się sięgnąć po „Ruchomy zamek Hauru”, Diany Wynne Jones, czyli ulubioną książkę mojej przyjaciółki. Przy okazji osłodziłam sobie raczej średni początek 2021 r.
Tytuł
i autor: „Ruchomy zamek Hauru”, Diany Wynne Jones |
Gatunek:
literatura dziecięca |
Ilość stron: 312 |
Data: 18.-19.01.2021 r. |
ISBN 978-83-820-300-20 |
Wydawnictwo:
Nowa Baśń |
Moja ocena: 9 gwiazdek.
Autorka przedstawia historię Sophie
Kapeluszniczki, z krainy Ingaria. Dziewczyna przykuwa niechcianą uwagę
czarownicy i zostaje zamieniona w staruszkę. Wie, że aby wrócić do swojej
dawnej postaci musi udać się do ruchomego zamku Hauru. Jedyne co ją martwi to
plotka, że czarodziej zjada duszę młodych dziewcząt..
Przyznam, że sięgając po „Ruchomy zamek Hauru”
miałam obawy, że ta historia będzie łatwa do przewidzenia. Nie mogłam się
bardziej pomylić. Mimo że książka jest kierowana do młodszych odbiorców, to nie
zakłada, że są oni głupsi. Oczywiście Pani Jones nie porusza bardzo trudnych, czy
ważnych problemów. Nie oznacza to, że nie można się dobrze bawić czytając jej
powieść, szczególnie, że była bardzo urocza.
Mam wrażenie, że autorka ma duże umiejętności i
wykorzystuje je w bardzo świadomy sposób. Zaczynając od początku, widać, że nie
jest niepotrzebnie przedłużany. Nie zostajemy też od razu wrzucenie do zupełnie
nowego świata. Pomału poznajemy jego zasady wraz z bohaterami, którzy w nim
żyją. Nawet jeśli nie są oni bardzo istotni, to znamy przynajmniej jedną ich cechę
charakterystyczną. Moim zdaniem postaci i relacje między nimi są największym
atutem „Ruchomego zamku Hauru”. Nawet jeśli część z nich jest fantastyczna,
albo ma nadprzyrodzone moce, tak jak sam Hauru, Kalcyfer - demon ognia i wiele
innych, to i tak są bardzo ludzcy. Niemal wszyscy bohaterowie przechodzą
większą lub mniejszą przemianę. Podejmują trudne decyzję, które ich kształtują.
Każdy ma swój niepowtarzalny styl bycia. Całokształt tworzy cudowny klimat i
realistyczny świat.
Cała książka po brzegi jest wypełniona przygodami
Sophie i czarodzieja. Przez większość historii nie przeszkadzało mi tempo w
jakim się toczyły. Dopiero pod koniec coś się zepsuło. Jakby autorka miała
jakiś limit na ilość stron, a chciała przedstawić jeszcze więcej.
Na szczęście ostatni rozdział jest tak samo dobry
jak akcja z przed tej gorszej części. To właśnie on jest najbardziej
rozczulający, powoduje uśmiech na twarzy i wzrusza do łez. Mam przeczucie, że
to on spowodował, że mam tak dobre zdanie o tej powieści.
Jednym zdaniem – jeśli jeszcze nie znacie
„Ruchomego zamku Hauru”, to koniecznie musicie go nadrobić, ponieważ ma o swój
niepowtarzalny i magiczny klimat.
Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 4,5 gwiazdki
Koniec: 4,75 gwiazdki
Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 3,75 gwiazdki
Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 4,5 gwiazdki
Końcowy wynik: 9 gwiazdek/10
Ah~ Wreszcie doczekałam się aż ktoś kogo znam to przeczytał! I to z mojego polecenia i ocenił na 9/10! Żyć nie umierać! W związku z tym, że to moja ulubiona książka nie napiszę że nie zgadzam się z Twoją opinią (że jest dobra), ale jednak jakoś się nie zgadzam. Może to dlatego, że czytałam to jak byłam młodsza, a może dlatego, że najpierw widziałam film i miałam już ogólny zarys. Na pewno nie podchodziłam do tej książki jako do czegoś przewidywalnego i myślę że obrazy z filmu Miyazaki'ego i to w połączeniu z tekstem stworzyło w mojej głowie specificzny magiczny klimat. W każdym razie po pierwsze, dla mnie ta książka mogła by się stać przede wszystkim symbolem sloganu "nie oceniaj po okładce". Naprawdę, tam nic nie było takie jak na pierwszy rzut oka się wydawało i to było takie niespodziewane i pełne magii, ale jednocześnie takie zwyczajne. Niby wszystko było skąplikowane i zagmatwane, ale jednocześnie proste i logiczne. I wymieniała bym tak więcej i bardziej szczegółowo, ale nie chcę się zagłębiać w fabułę. Dlatego po drugie jest to książka pełna przeciwieństw, które tak jak w prawdziwym życiu się uzupełniają i może właśnie to będzie po trzecie, że z tej książki, która teoretycznie jest dla dzieci można naprawdę wiele się nauczyć i wyciągnąć. Chociaż to chyba ogólna cecha książek dla dzieci... Nie wiem jaka jest konkluzja, ale mam wrażenie, że choć obydwum podobała się ta książka, nasze odczucia są nieco inne, ale to dobrze. To chyba cecha dobrego tekstu, że nie jest do końca jednoznaczny czy coś
OdpowiedzUsuńwow, ale się rozpisałaś! W dodatku tak ładnie. Same jestem w szoku, że ocenił ją aż na 9 gwiazdek, ale od prawie miesiąca nie zmieniłam o niej zdania. Nie byłabym taka pewna czy mamy aż tak różne zdanie. Możliwe, że ja je po prostu wyraził trochę inaczej, bardziej starając się opisać/opowiedzieć fabułę/książę bez zdradzania szczegółów, ale tak, żeby to miało sens, dla tych którzy zastanawiają się nad przeczytaniem, a nie znają treść, tak jak my. Ale ostatnie zdanie twojej wypowiedzi może podsumować naszą wymianę zdań
UsuńTo przez ten czy coś 😂😂😂
Usuń