Kolejną książką po jaką sięgnęłam
w styczniu były „Małe kobietki", Louisy May Alcott.
Tytuł i autor: „Małe kobietki", Louisy May Alcott
|
Gatunek: klasyczna literatura dziecięca/kobieca
|
Ilość stron:
350
|
Data: 27.01 – 31.01. 2020 r.
|
ISBN 978-83-7779-571-2
|
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
|
Moja ocena: 9,8 gwiazdki
Pani Alcott przedstawia
nam historię czterech córek Pana Marcha, który walczy w wojnie secesyjnej i ich
matki, Marmee. Książka ilustruje zabawy Meg, Jo, Beth i Amy, które próbują
sobie urozmaicić swoje życie pozbawione pieniędzy.
Ciekawym zabiegiem jakim
wykorzystała autorka było wplecenie w tekst określenia co lubią młodzi
czytelnicy i zaraz po nim opisanie dokładnie wygląd
i pojedyncze cechy charakterów sióstr. Z każdym rozdziałem pojawiało się ich coraz więcej. Wiedzieliśmy o każdej z nich co lubi, jakie ma troski i wiele więcej. Przez to jak różnorodne są bohaterki każda mała czytelniczka może się z którąś
z dziewcząt utożsamić. Dawno nie spotkałam się jednocześnie z tak dokładnym, jak
i nie przesadnym opisem postaci. Kolejnym malowniczym opisom został poddany mały domek rodziny Marchów i oczywiście bogaty i dostojny dom Lauriego, nowego przyjaciela i sąsiada dziewczynek oraz jego dziadek. Tak naprawdę każde miejsce zabaw dziewcząt, jak i bohater, z którym spędzały czas był opisany
w rzeczywisty sposób. Oczywiście niektórym zostało poświęcone, trochę mniej czasu, co jest logiczne. Gdyby tak rozpisywać się na temat każdego, to książka byłaby co najmniej dwa razy grubsza.
i pojedyncze cechy charakterów sióstr. Z każdym rozdziałem pojawiało się ich coraz więcej. Wiedzieliśmy o każdej z nich co lubi, jakie ma troski i wiele więcej. Przez to jak różnorodne są bohaterki każda mała czytelniczka może się z którąś
z dziewcząt utożsamić. Dawno nie spotkałam się jednocześnie z tak dokładnym, jak
i nie przesadnym opisem postaci. Kolejnym malowniczym opisom został poddany mały domek rodziny Marchów i oczywiście bogaty i dostojny dom Lauriego, nowego przyjaciela i sąsiada dziewczynek oraz jego dziadek. Tak naprawdę każde miejsce zabaw dziewcząt, jak i bohater, z którym spędzały czas był opisany
w rzeczywisty sposób. Oczywiście niektórym zostało poświęcone, trochę mniej czasu, co jest logiczne. Gdyby tak rozpisywać się na temat każdego, to książka byłaby co najmniej dwa razy grubsza.
To co na pewno mnie zdziwiło
to, to, że każdy rozdział to osobna historia, którą można czytać niezależnie od
pozostałych. Oczywiście znacznie lepiej czytać po kolei, bo z każdą kolejną
coraz więcej wątków się łączy. Kolejnym zaskoczeniem był fakt, że każdy
rozdział kończy się morałem, ale był on delikatnie wpleciony w bieg historii.
Książkę czytało mi się tak
przyjemnie, że nawet nie spostrzegłam kiedy doszłam do końca. I to jakiego
końca, Pani Alcott znowu przedstawia nam obraz szczęśliwej i kochającej się
rodziny. Ich sielankowe życie jest tak urocze
i przyjemne, że najchętniej by się z nimi zamieszkało. Ku mojej uciesze obiecuje nam kolejną historie Małych Kobietek, po którą z pewnością sięgnę.
i przyjemne, że najchętniej by się z nimi zamieszkało. Ku mojej uciesze obiecuje nam kolejną historie Małych Kobietek, po którą z pewnością sięgnę.
Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek
Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4,75 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4,75 gwiazdki
Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek
Końcowy wynik: 9,9 gwiazdki
Pożyczyłam tą cudowną książkę z mnóstwem zakładek, i aż nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zostawić paru swoich. Historia jest tak bardzo urocza i pełna niespodziewanych i przepełnionych emocjami wątków, że nigdy nie pożałuję, że sięgnęłam po tę pozycję, chociaż znacznie odbiega od tego co normalnie czytam.A dla piwnych oczu Brooke'a zdecydowanie można się rozpłynąć, dawno nie spotkałam się z tak uroczą postacią
OdpowiedzUsuńZ bohaterkami, zdecydowanie można się utożsamiać i choć Amy nie jest moją ulubioną siostrą, to muszę to przyznać, jestem jak Amy
Usuń