07 sierpnia 2020

„Gdyby ocean nosił twoje imię”, Tahereh Mafi

Jakiś czas mnie nie było, ale tak jak myślałam na wyjeździe nie czytam za dużo. Między innymi też dlatego zdecydowałam się sięgnąć po „Gdyby ocean nosił twoje imię” Tahereh Mafi, a nie „Króla z bliznami”.

Tytuł i autor: „Gdyby ocean nosił twoje imię”, Tahereh Mafi

Gatunek: literatura młodzieżowa

Ilość stron: 315

Data: 04. – 06.07.2020 r.

ISBN 978-83-66431-28-7

Wydawnictwo: we need YA

Moja ocena: 7,4 gwiazdki.


         Autorka opowiada historię szesnastoletniej Shirin, która jest muzułmanką mieszkającą w Ameryce. Pisze o okropnych rasistowskich zachowaniach i agresji skierowanej w stronę dziewczyny noszącej hiżdżab. Główna bohaterka nie ma już siły walczyć z poniżającymi komentarzami, dlatego coraz bardziej zamyka się w sobie i poświęca swojej pasji, którą jest muzyka i taniec. Jednak wszystko może się zmienić, gdy poznaje Oceana Jamesa. Chłopak jest bardzo pozytywnie nią zainteresowany, ale Shirin boi się zaufać komukolwiek. Czy Oceanowi uda się poznać prawdziwą dziewczynę – miłośniczkę breakdance, nie tą zamkniętą w sobie?

         Książka jest pisana w pierwszej osobie i czasem miałam wrażenie, że przybierała formę pamiętnika dziewczyny. Momentami zwracała się jakby do siebie i część opisów kojarzyło mi się właśnie z wpisami do jej notatnika. Ogólnie sposób jakim była pisana nie podobał się aż tak bardzo. Nie był zły, nie utrudniał mi czytania, ale nie podobało mi się to jak mówili bohaterowie. Cały czas używali takich zwrotów jak „wow”, „aha”, „ale fajnie”. Wiem, że młodzież posługuje się takim językiem, ale brakowało mi jakiejś głębi w tych dialogach. Wszystkie rozmowy właśnie między głównymi bohaterami były płytkie i pozbawione większego zaangażowania.

         Shirin i Ocean jako postaci też mnie strasznie denerwowali. Wszystko co robili było mało przemyślane, większość ich zachowań była dziecinna. Jasne było to dobrze przedstawione, bo wydaje mi się, że taki był zamysł Tahereh Mafi. Jednak to było bardzo męczące, szczególnie mała dociekliwość dziewczyny była frustrująca.

         To, że podobno szesnastolatka wywoływała u wszystkich lęk było czymś co najbardziej mnie dziwiło podczas czytania. W ogóle tego nie czułam podczas lektury, a podobno to w dużej mierze przez to ludzie jej unikali. Za to Ocean był bardzo ciekawską osobą. Mimo że czasem pytania były nietaktowne, to był bardzo miły i chciał dobrze dla Shirian. Biło od niego ciepło i miało ochotę się z nim zaprzyjaźnić.

Rodzice głównej bohaterki grali raczej małą rolę, jednak podczas tych 300 stron dużo się o nich dowiadujemy. Z kolei czułam niedosyt ze strony brata – Nevida. Który dla dziewczyny był dosyć ważny, chodził z nią do szkoły i mieli drużynę taneczną, a jednak tak mało cech charakteru jest nam przedstawione. W „Gdyby ocean nosił twoje imię” było też parę epizodycznych postaci, o których w większości wiemy tylko, że istnieją. Jednak jest jedna scena z matką Oceana, którą znamy tylko ze słyszenia i nagle pojawia się pod domem Shirin. Cieszę się, że ona jej jako matce chłopaka przepadła trochę większa rola.

         Jeśli chodzi o przestrzeń w jakiej obracają się bohaterowie to nie jest ona niezwykle opisana, nie jest większy plus tej książki. Nie jest to też jej minus, po prostu jest. Mogło być lepiej, a jest średnio.

         Za to zakończenie, ludzie... Dawno tak namieszanego nie czytałam. Bohaterowie robili jedno, żeby dzień później zmienić zdanie. Zero konsekwencji przez co czytelnik już nie wiedział jak się w końcu potoczą losy tej dwójki. A ostatni rozdział to już była totalna porażka. Tak się po prostu nie robi.

         Podsumowując – sama fabuła i pomysł bardzo mi się podobał. Jednak całość wypada po prostu średnio. Nie rozumiem też dlaczego w książkowym świecie ta książka wzbudza taki szacunek i pozytywne emocje.

Początek: 5 gwiazdek

Fabuła: 4,75 gwiazdki

Koniec: 2,75 gwiazdki

 

Świat przedstawiony: 4 gwiazdki

Bohaterowie (wykreowanie):

główni: 3,5 gwiazdki

dalsi: 2,5 gwiazdki

Bohaterowie (przywiązanie):

główni: 3,75 gwiazdki

dalsi: 2 gwiazdki

 

Język: 4 gwiazdki

Sposób pisania: 4,75 gwiazdki

 

Końcowy wynik: 7,4 gwiazdki

1 komentarz:

  1. Czytałam to już jakiś czas temu, nawet względem daty opublikowania tego wpisu, i pamiętam, że polubiłam Ocean'a,a dla "końcówki" poświęciłam parę godzin snu i byłam mocno zawiedziona.

    OdpowiedzUsuń