28 lipca 2020

„Współlokatorzy”, Beth O’Leary

         Czy wiecie, że to już rok? Właśnie dzisiaj możemy świętować moją pierwszą rocznicę :-)) prowadzenia bloga. Jest to dla mnie niesamowite doświadczenie, które z każdym postem uczy mnie czegoś nowego. Szczególnie ostatni miesiąc był dla mnie intensywny. Przygotowywałam siebie i bloga, do tego, żeby zacząć go udostępniać większemu gronu miłośników literatury i wyjść z moją twórczością do świata. Nie będę ukrywać, na początku napawało mnie to strachem i nie chciałam, żeby inni wiedzieli, że zajmuję się recenzowaniem książek w Internecie. Jednak ostatni tydzień siedziałam jak na szpilkach, bo już nie mogłam się doczekać, żeby zrealizować mój plan.

         Z tego miejsca chciałabym bardzo podziękować mojej przyjaciółce bez, której ten blog w ogóle by nie powstał. Dziękuję, że zaproponowałaś, mi wtedy na huśtawce w Lublinie, żebym nie spisywała swoich ocen w notatkach, tylko po prostu zaczęłam pisać bloga ze swoimi wrażeniami. Jestem też niezmiernie wdzięczna mojemu tacie, który zawsze mi pomaga od strony „komputerowej” jak ja to nazywam. Wiecie ten cały układ, gdzie, co i jak zmieniać, lepsza dostępność, linki, słowa klucze i pozostałe bajery. Pragnę też podziękować mojej niewielkiej ilości czytelników.

         W końcu po tym przydługim wstępie mogę przejść do tego na co wszyscy czekali, czyli recenzji książki, która przełamała moją złą passę. Mogę nawet rzec, że jest to jedna z najlepszych powieści, które przeczytała w ostatnim czasie. Nie wiem nawet, czy nie przebija „Red, White & Royal Blue”… A są to „Współlokatorzy” autorstwa Beth O’Leary.

Tytuł i autor: „Współlokatorzy”, Beth O’Leary

Gatunek: komedia romantyczna

Ilość stron: 432

Data: 25.07.2020 r.

ISBN brak

Wydawnictwo: Albatros

Moja ocena: 9,75 gwiazdki.

Historia ta opowiada o Tiffy, która potrzebuje taniego mieszkania do wynajęcia na już. Dziewczyna właśnie zerwała z zazdrosnym chłopakiem i ledwo wiąże koniec z końcem, pracując w niszowym wydawnictwie. Oraz Leonie, który potrzebuje pieniędzy, ponieważ odkłada je na prawnika dla swojego niesłusznie zamkniętego w więzieniu brata. Dlatego postanawia podnajmować lokum. Jednak nie tak normalnie, na stałe, tylko od 18 do 8 oraz w weekendy, ponieważ pracuje on na nocą zmianę jak pielęgniarz w pobliskim hospicjum. W ten sposób każde z nich będzie miało mieszkanie na wyłączność, a sami współlokatorzy nigdy się nie zobaczą. Ale jak długo uda im się w ten sposób mieszkać i czy na pewno nigdy się nie poznają?

         Beth O’Leary przedstawia narracje dwóch bohaterów oddzielnie. Mimo że ich linia czasu biegnie tym samym torem i są dla siebie ważną częścią życia. Żadne z nich się nie widziało, dlatego ich historia jest rozdzielona. W ten sposób poznajemy miejsca pracy, przyjaciół, a nawet członków rodziny Tiffy i Leona. Sami bohaterowie poznają się dzięki karteczkom, które zostawiają sobie po całym domu. Dzięki temu dowiadujemy się jak bardzo różni są od siebie chłopak i dziewczyna. Sam Lee na początku jest przerażony ilością ubrań i zbędnych rzeczy współlokatorki. Jednak po paru miesiącach odkrywa, że nie potrafi sobie wyobrazić swojego mieszkania, np. bez lampki lawowej. Z czasem dwójka nieznajomych zbliża się do siebie tak bardzo, że zaczynają sobie udzielać porad sercowych i nie tylko. Z czasem okazuje się, że Tiffy i Leon są wstanie pomóc sobie nawzajem.
A każda ich historia bawi do łez i zaskakuje czytelnika, ponieważ ci dwoje, mimo własnych demonów z przeszłości, potrafią cieszyć się życiem i czerpać z niego garściami. Dawno nie czytałam tak zabawnej, a zarazem dotykającej tak ważnych problemów książki.

Tak naprawdę są tylko dwie rzeczy, do których mogę się przyczepić. Czyli kreacja dalszych bohaterów. Dosyć mało dowiadujemy się o niektórych bohaterach. Jak i przestrzeń w jakiej obracają się chłopak i dziewczyna. Ich mieszkanie jest bardzo dokładnie opisane, ale miejsca pracy, albo okolica, gdzie przebywają już niekoniecznie.

Przyznam, że z jednej strony wiedziałam jak się potoczy historia tej dwójki, ale mimo to czuję się pozytywnie zaskoczona. Między innymi tym czego dotyczą problemy tej dwójki, jak dobrze i głęboko są przedstawione relacje między ludzkie, jak płynnie są opisane uczucia i rozterki Leona i Tyffy. Oraz, co chyba najważniejsze, zakończenie mnie zachwyca i właśnie zadziwia, ale to jedyne co mogę na jego temat napisać, żeby nic Wam nie zdradzić.

Chciałabym jeszcze tylko dodać parę informacji, które tym bardziej mogą Was przekonać do przeczytania „Współlokatorach”. Jest idealna książka na jeden dzień, szczególnie letni na plaży, albo na chwile odpoczynku od ciągłego pędu. Szczególnie spodoba się ona miłośnikom twórczości Rainbow Rowell, obie autorki piszą w  bardzo podobnym stylu. Ostatnio bardzo miałam ochotę przeczytać coś tej autorki, dlatego bardzo się cieszę, że udało mi się trafić na taką powieść.

Początek: 5 gwiazdek

Fabuła: 5 gwiazdek

Koniec: 5 gwiazdek


Świat przedstawiony: 4,5 gwiazdki

Bohaterowie (wykreowanie):

główni: 5 gwiazdek

dalsi: 4,75 gwiazdek

Bohaterowie (przywiązanie):

główni: 5 gwiazdek

dalsi: 4,5 gwiazdki

 

Język: 5 gwiazdek

Sposób pisania: 5 gwiazdek


Końcowy wynik: 9,75 gwiazdek

Recenzja "Współlokatorów", Beth O’Leary

2 komentarze:

  1. Za każdym razem jak widzę ten wpis to zaczynam się śmiać, bo my nigdy nie byłyśmy razem w Lublinie... A jeśli chodzi o czytelników to liczy się jakość a nie ilość ;) "Współlokatorzy" są tacy uroczy i pozytywni i po prostu awww... Potrzeba więcej takich książek (albo ja muszę się dowiedzieć o większej ilości jeśli już istnieją)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, chyba już do końca życia będzie mi się mylić Lublin z Lubomierzem (bo to w nim razem byłyśmy)

      Usuń