13 października 2020

"Władca much", wizualnie

          Przez jakiś czas zastawiałam się, czy pisać ocenę „Władcy much”, już przecież i tak jestem do tyłu z recenzjami. Jednak stwierdziłam, że takie ładne zdjęcie do z serii tego poprzedniego nie może się zmarnować 😉, ale też mam zastój czytelniczy. Wiem, że zanim zdążę przeczytać kolejną książkę byłaby możliwość, że będzie przerwa w publikacji, a przecież tak bardzo chcę dodawać posty częściej.

          Ogólnie „Władca much” nie należy do tych najładniejszych książek. W sumie widziałam dwie wersje tej powieści i obie nie podobają mi się tak samo. Ja czytałam tą z białym tłem, na którym jest wyspa, na której rozgrywa się akcja. To jest jedyny plus tej okładki, czyli nawiązanie do historii.

Po za tym to wydanie ma mnóstwo minusów. Od białej, łatwo brudzącej się okładki, po krótki, praktycznie nie istniejący opis fabuły. Oczywiście jest też moja największa zmora – białe strony. Oczywiście jest też problem z nazwami tytułów, których czcionka nie współgra ze resztą.

Na zakończenie chciałam się Was zapytać jak Wy radzicie sobie z zastojem czytelniczym? Ja zawsze mam wtedy ochotę czytać coś lekkiego, albo literaturę piękną, bo bardzo lubię ten gatunek. Jednak zazwyczaj i tak brnę dalej w moją planowaną książę :I.

Przód okładki: 4 gwiazdki

Tył okładki: 3,5 gwiazdki

 

Dopasowanie tekstu: 4,5 gwiazdki

Ilustracje wewnątrz: brak

 

Całokształt: 3,5 gwiazdki

Suma: 3 gwiazdki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz