24 maja 2020

"Miłość i inne zadania na dziś", Kasie West


No i znowu jestem, stwierdziłam, że jeśli mam teraz nastrój i czas na pisanie to trzeba to wykorzystać. Tak jak ostatnio będę się pożytkować książkami z przerwy. Stwierdziłam też, że jak będę je recenzować to będę przeplatać, według mnie, dobrą i złą powieścią; dlatego tym razem postaram się ocenić romans „Miłość i inne zadania na dziś” Kasie West. Muszę jeszcze nadmienić, że ta książka raczej nie jest napisana w rażąco zły sposób; może jest coś co mnie denerwowało, jednak ja mam po prostu problem z tym gatunkiem.
Tytuł i autor: „Miłość i inne zadania na dziś”, Kasie West
Gatunek: romans
Ilość stron: 414
Data: 10.03-14.03.2020 r.
ISBN 978-83-7229-745-7
Wydawnictwo: Feeria Young
Moja ocena: 7,95 gwiazdki

Autorka przedstawia nam świat 17-letniej malarki Abby Turner. Razem z nią z paczki jej przyjaciół na wakacje w mieście zostaje tylko Cooper, któremu kiedyś wyznała miłość, ale on zbył ją śmiechem. Dziewczyna marzyła o wystawieniu swoich obrazów w miejscowym muzeum, ale jej prace zostały odrzucone – podobno brak im głębi i dojrzałości. W tej sytuacji postanawia ekspresowo dojrzeć. Pomóc w tym może lista zadań, Abby daje sobie miesiąc na zrealizowanie wszystkich jedenastu punktów ze swojej „Listy serca". Czy dziewczyna poszukując siebie, znajdzie jednocześnie odwzajemnione uczucie?
Dwóch głównych bohaterów poznajemy w czasie gry, w której zawsze grają, gdy stoją w kolejce. Był to dobry pomysł, bo dzięki temu możemy poznać zwyczaje Abby i Coopera. Oczywiście już w pierwszym rozdziale dowiadujemy się, że bohaterka jest nieszczęśliwie zakochana w chłopaku. Bardzo szybko poznajemy bliżej rodzinę dziewczyny; mieszka ona z przekochanym dziadkiem i mamą, która boi się wychodzić z domu, kiedy jej mąż jest na misji. Cała akcja bardzo płynnie się rozwija, dowiadujemy się jak główna bohaterka spędza czas wolny, dlaczego miała wystawić swoje obrazy i jak pan Wallace krytykuje jej dzieła.
Autorka oczywiście jak to w romansie nie szczędzi nam dokładnych opisów zapachów Coopera, oczywiście tych idealnych jak on sam. Powinnam była na początku napisać, że powieść jest pisana oczami Abby.
W końcu dotarliśmy do tego co mnie denerwowało, używanie młodzieżowych słów. Może marudzę, bo to książka dla nastolatków, ale nie przepadam za angielskimi słowami w polskiej książce, np. taki friendzone, wiadomo, że to lepiej brzmi niż tylko przyjaciele, albo coś w ten deseń. Jednak już tak mam, nie jestem młodzieżowa ;-).
         W trakcie całej historii, bohaterowie próbują odhaczyć wszystkie punkty z listy. Powiem, że jest to całkiem ciekawy pomysł, na początku myślałam, że będzie nudne i niby w jaki sposób bohaterka ma stać się dojrzalsza. Nadal uważam, że to tak nie zadziała, ale przyjaciele przynajmniej raz na jakiś czas mieli problem z jakimś zadaniem, było to po prostu naturalne. Tylko tak jak mówiłam nie było w ogóle widać zmiany w zachowaniu Abby i w trakcie robienia zadań i już po ukończeniu „Listy serca”.
         W drugiej połowie książki poznajemy kolegę 17-latki, który jest w niej zakochany. Ten wątek jest całkiem ciekawy i na szczęście nie kończy się po jednym rozdziale. Powiem, że rozterki tego chłopaka, niestety nie pamiętam imienia… bardziej mnie zaciekawiły niż historia Abby i powiem, że polubiłam go bardziej niż Coopera, ta a nie pamiętam imienia, ale wiecie on był postacią drugoplanową.
         Jedyne co mogę powiedzieć o zakończeniu to, że było przewidywalne, w końcu nie chcę wam zdradzać wszystkiego. Tak, więc w sumie zakończenie chyba było najgorsze.
Nawet po podliczeniu punktów wyszło, że nie jest to taka zła książka, czyli dobrze obstawiałam, że moim problemem jest ten konkretny gatunek.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 4 gwiazdek
Koniec: 3 gwiazdki

Świat przedstawiony: 4,5 gwiazdki
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 3,75 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 2,5 gwiazdki
dalsi: 3 gwiazdki

Język: 4,5 gwiazdki
Sposób pisania: 4,5 gwiazdki

Końcowy wynik: 7,95 gwiazdki

Recenzja "Miłość i innych zadań na dziś", Kasie West

1 komentarz:

  1. Postanowiłam się poprawić i odnieść się chociaż do tych pozycji (lub innych pozycjach autorów, jak w tym przypadku) o jakich mam jakieś pojęcie. Kasie West jest zdecydowanie klasykiem w tym gatunku i jej książki pod względem stylu pisanie nie są złe, ale masz rację, historie w większości są przewidywalne, ale według mnie mają w sobie jakiś taki wakacyjny urok i lekkość, no i dużą dozę romansu rodem z amerykańskiego filmu dla nastolatków.
    P.S. Sama czepiałaś się przetłumaczenia "Blue" na "Smutny" w "SoIHS", bo to nie dokładnie to oznacza, a słowo friendzone funkcjonuje w języku polskim i jak zauważyłaś nie ma odpowiedniego zamiennika

    OdpowiedzUsuń