Ile książek udało Wam się przeczytać w maju? Mnie niespodziewanie siedem. :0
Ten miesiąc zaczęłam od „Klary” Izy Kuny, której okładka jest bardzo graficzna, a rysunki mają ostre kreski, przeważa na niej biel i czerń, ale są też amarantowe elementy. Dawno nie czytałam książki o tak małej objętości, która by miała twardą oprawę. Niestety wewnątrz książka nie prezentuje się najładniej.
Ocena: 3,5/5 gwiazdek
Kolejną książką była „Lalka i perła” Olgi Tokarczuk, ale czytałam
ją w formie elektronicznej.
W „Rządach wilków” Leigh Bardugo pokładałam wielki nadzieje, liczyłam, że tak jak pierwszy tom okaże się być okładką roku. Ale nie, niestety. Największym rozczarowaniem jest kolor okładki. Byłam przekonana, że będzie ona srebrna, ponieważ pierwszy tom był złoty, a na zdjęciach wydawało się, że ten się mieni właśnie tak srebrzyści. Okazało się jednak, że jest ona mleczno-szara. Tak samo trochę zawiodła mnie płaskorzeźba, która, jak moja przyjaciółka słusznie zauważyła, wygląda trochę jak plastik. Brzeg książek – myślałam, że przynajmniej one będą miały zachowane te same elementy, tylko w innych kolorach. Właściwie wszystko mnie zawiodło w tej okładce. Jako osobny byt jest bardzo łada, ale nie bez wad. Jednak, gdy patrzę na nią stojącą (a właściwie leżącą) na półce obok „Króla z bliznami” jest mi przykro.
Ocena: 3,5/5 gwiazdek
brzegi |
„Podróż nieślubna” ma jedną z najładniejszych okładek tego miesiąca. Jest idealnie dopasowana do tematyki książki i już po jednym spojrzeniu ma się wrażenia bycia w ciepłych krajach na wakacjach. Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o poprawnej pisowni - zauważyłam braki w przecinkach i spolszczenia takich słów jak „mail”. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to błąd, ale bardzo nie lubię takiego zabiegu.
Ocena: 4/5 gwiazdek
Zostając w klimatach ślubnych przeczytałam „Wesele”, które miałam jako lekturę. Swoje wydanie zabrałam będąc któregoś razu u babci i bardzo się z tego cieszę, ponieważ uważam, że Biblioteka Narodowa im. Ossolińskich ma najlepiej wydane lektury. Może niezbyt przyjemnie się je czyta, bo są dosyć małe, a połowę strony zazwyczaj zajmują przypisy, ale jakie przypisy. Dzięki nim o wiele łatwiej zrozumieć historię i nie trzeba przeszukiwać internetu w poszukiwania znaczenia słowa czy sprawdzenia faktu historycznego. Jedynym minusem tych starych wydań są grzbiety, które zawsze są mocno sklejone, przez co książki opornie się otwierają i łatwo łamią. Dlatego moje „Wesele” miało już taką wadę, kiedy je zabrałam.
Ocena: 4,5/5 gwiazdek
Książki wydawnictwa We Need YA zawsze są dopieszczone w każdym calu, to samo mogę powiedzieć o „Zaczytanej i bestii”. Jedyne do czego mogę się przyczepić to inny rodzaj drobin w błyszczącym tytule niż w „Geekerelli”, która należy do tej samej serii. Ale to jest już czepialstwo i doszukiwania się dziury w całym. Poza tym wszystko mi się podoba, oprawa graficzna i dobór czcionki, nawet inne drobiny, bo lubię wszystko co się mieni, niezależnie jak się opalizuje.
Ocena: 4,75/ gwiazdek
Ostatnią
książką jaką przeczytałam był „Materiał na chłopaka”. Czemu gejowskie romanse (jak
ja nie lubię tej nazwy) muszą mieć takie brzydkie okładki? Widać, że ilustratorzy
bardzo się starają, ale nie dość, że bohaterowie zawsze stoją pokrzywieni, to
jeszcze te ich twarze i miny są niepokojąco powykręcane. Chociaż w tym przypadku
i tak jest lepiej niż „Red White & Royal Blue”, którego bym na pewno nie
oceniła teraz tak wysoko, jak zrobiłam to wtedy.
(Czy ja mogę ją ocenić na nowo? Mogę, bo to mój blog, a to ułatwi mi ocenę „Materiału
na chłopaka”.
Nowa ocena „Red White & Royal Blue”: 2,5/5 gwiazdek)
Mówiąc szczerze, patrząc na ten tytuł mam wrażenie, że koś się bardzo mocno inspirował
poprzednikiem. Miałam nawet wrażenie, że ich autorem jest ta sama osoba, ale
nie. Nie podoba mi się ten zabieg, odbiera to indywidualność tej książki. Już i
tak są do siebie porównywane na każdym kroku. Jednak nie zmienia to faktu, że
jest to lepsza „podróbka” oryginału. Tło za postaciami jest o wiele ciekawsze i
bardziej nawiązujące do fabuły, nawet bohaterowie nie wyglądają AŻ tak
tragicznie, z pewnością bardziej przypominają ludzi, a nie małpy (właśnie z tymi
zwierzętami kojarzą mi się ilustracje bohaterów „RW&RB”, szczególnie Alex
przez ciemniejszy kolor skóry i burzę brązowych loków na głowie)
Ocena: 3,5/5 gwiazdek
U mnie słabizna, Zasłona dymna duetu Horst i Enger i Dusza granicy M. Righetto. Oraz niedoczytek Gorzko, gorzko J. Bator.
OdpowiedzUsuńOby w czerwcu było lepiej
Usuń