W kwietniu za sprawą „Zaginionej Księgi Bieli” znowu udało mi się wrócić do świata Nocnych Łowców. Jest to druga część serii „Najstarsze klątwy” Cassandy Clare i Wesley’a Chu. Tu możecie znaleźć opinię o pierwszej części. Ten tom był jeszcze lepszy od poprzedniego, a szczególnie poruszyło mnie dodatkowe opowiadanie.
Tytuł i autor: „Zaginiona Księga Bieli”, Cassandra Clare
i Wesley Chu |
Gatunek: literatura młodzieżowa |
Ilość stron: 312 |
Data: 16.-23.04.2021 r. |
ISBN 978-83-66553-06-4 |
Wydawnictwo: We Need Ya |
Moja ocena: 9/10 gwiazdek.
Zdjęcie z Instagrama |
Ta część rozgrywa się w zupełnie innym
czasie niż poprzednia, ta trylogia nie jest pisana chronologicznie jedna po
drugiej, tylko jest ona wpleciona między pozostałe książki z Uniwersum. Tutaj
bohaterowie są mniej więcej po Mrocznej Wojnie z Valentinem i przed
wydarzeniami z „Pani Nocy”.
Magnus Bane i Alec Lightwoodów nareszcie mieszkają razem, a ich syn,
mały czarnoksiężnik o imieniu Max, właśnie uczy się chodzić. Para pozornie może
zacząć spokojne życie, cieszyć się sobą i zadbać o dobro dziecka. Jednak pewnej
nocy dwóch starych znajomych Magnusa włamuje się do niego i kradnie potężną
Księgę Bieli. Magnus i Alec muszą podążać za złodziejami aż do Szanghaju i
zwołać wiernych sojuszników, a w tym czasie ktoś będzie musiał zając się ich
synem.
Bardzo podobał mi się wątek z Szanghajem, cieszę się, że autorzy opisali
inne kultury, nie trzymając się Amerykańskich standardów. Szczególnie, że było
ono na tyle dobrze przedstawiony, że mogłam sobie wyobrazić, że jestem tam
razem z bohaterami. W tym mieście poznajemy tamtejszych Nocnych Łowów i inne
demony, które wywodzą się z (możliwe, że na wpół zmyślonych) legend chińskich.
Moim zdaniem świat został bardzo dobrze wykreowany, ale rodzina, u której
zatrzymała się cała grupa z „Darów Anioła”, która dołączyła do ukochanych, żeby
im pomóc, był bardzo liczna. Przez co niektórych bohaterów nie poznajemy tak
dobrze.
Ta książki jest o
wiele bardziej zabawna, nie ma w niej tak dużo akcji jak w „Czerwonych Zwojach
Magii”, chociaż życie bohaterów nadal jest zagrożone. W tym tomie nie tylko
Jace odpowiadał za humor, ale również Magnus. Wszystkie postaci używały dużo
ironii i ciętej riposty. Zastanawiam się tylko jak zostanie poprowadzona
ostatnia część, ponieważ w ostaniem rozdziale atmosfera się zagęściła.
Jako osobie, która
jest związana z tymi bohaterami, czytanie tej książki sprawiło mi bardzo dużą
przyjemność i już nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Zaczęłam się też
zastanawiać czy nie przeczytać niedługo „Cieni Nocnego Targu”. Czytał ktoś z
Was? Jakie są Wasze wrażenia, polecacie?
Na koniec jeszcze
napiszę kilka zdań o tym opowiadaniu. Pojawiają się tam osoby z „Diabelskich
Maszyn”, czyli mojej ulubionej serii Cassandy Clare. To z tymi bohaterami
zżyłam się najbardziej, dlatego na początku byłam przeszczęśliwa, gdy zobaczyłam,
że to im będzie poświęcone te parę stron. W trakcie czytania byłam tak bardzo
poruszona, że się popłakałam. Nostalgiczny nastrój potęgowało pojawianie się
wszystkich bohaterów, którzy występują w tym Uniwersum w jednym miejscu w tak
podniosłej chwili.
Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek
Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4 gwiazdek
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4,5 gwiazdki
Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek
Końcowy wynik: 9/10 gwiazdek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz