Po „Dore żony” miałam sięgnąć już jakiś czas temu, ale jakoś tak się złożyło, że była to jedna z ostatnich książek, które przeczytałam w 2020 r.
Tytuł
i autor: „Dobre żony", Louisa May Alcott |
Gatunek: literatura kobieca klasyczna |
Ilość stron: 600 |
Data: 22. - 23.12.2020 r. |
ISBN 978-83-7779-597-2 |
Wydawnictwo: MG |
Moja ocena: 7,5 gwiazdki.
Upływ czasu sprawił, że dziewczęta
zaczęły wkraczać w świat dorosłych, dla młodych kobiet wiąże się to z nauką
prowadzenia gospodarstwa domowego, poznawanie swoich drugich połówek, co nie
zawsze jest tak łatwe, jakby mogło się wydawać. Meg, Jo, Beth i Amy mogą zawsze
liczyć na siebie, swoich rodziców i przyjaciół.
Ta część jest nieco inna niż pierwsza,
długo się zastanawiałam czy jestem pewna swojej oceny. Ponieważ ta część
podobała mi się mniej i mam do niej odczucia między neutrale, a negatywne (?).
„Małe kobietki” przepełniały morały,
ale wiele w niej było uroku i ciepła. Właściwie z każdego rozdziału można było
wynieść jakąś naukę. Jednak właśnie ta rodzinna atmosfera robiła cały klimat i
sprawiała, że chciało się czytać tę książkę. Natomiast tutaj mi tego zabrakło,
szczególnie niepowtarzalnej więzi pomiędzy siostrami. Zdaje sobie sprawę, że
każda z nich poszła swoją drogą, spełniała swoje marzenia, zakłada własną
rodzinę, ale tak często były same i tak jakby o sobie zapominały. Do tego mam
wrażenie, że jest tu dużo mniej akcji, momentami ta sielanka robiła się nudna. Chociaż
były też kłótnie i rozterki miłosne, ale to już nie to samo. Brakowało mi też
przemyśleń godnych zapamiętania.
Sami bohaterowie też przeszli ogromną
przemianę. W moim odczuciu odbyła się ona za szybko i była zbyt gwałtowna.
Najbardziej dało się to odczuć w postaci Lauriego, który stał się niemal
zupełnie innym człowiekiem niż był w "Małych kobietkach". Taka zmiana
wydaje mi się zdecydowanie nienaturalna i nieprzemyślana. Na szczęście córki
Marchów zachowały swoje poglądy. Meg nadal była najbardziej poważa, Jo
niechętna do małżeństwa i roztrzepana, Beth potulna i łagodna, a Amy szykowna,
wytworna dama marząca o życiu w wielkim świecie jako artystka.
Właściwie tutaj mogłabym zakończyć
moją recenzję. W moim odczuciu „Dobre żony” były gorszą częścią, ale nie złą. Z
pewnością wiele się zmieniło, ale nie wszystko na gorsze. Tutaj był też trochę
inny styl pisania. Kto czytał „Małe kobietki” wie o czym mówię, ten tak jakby
narratorski sposób wtrącania czegoś do historii. W sumie główna różnica była
taka, że było tego wiele mniej. W sumie nie brakowało mi tego, ale też odebrało
to trochę niepowtarzalny styl Louis May Alcott.
Początek: 4,5 gwiazdki
Fabuła: 4 gwiazdki
Koniec: 4,5 gwiazdki
Świat przedstawiony: 4 gwiazdki
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 4,5 gwiazdki
dalsi: 3,5 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 4,5 gwiazdki
dalsi: 3 gwiazdki
Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 4 gwiazdki
Końcowy wynik: 7,5 gwiazdki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz