Szczerze, nie jestem przekonana, że uda mi się wywiązać z tych planów czytelniczych na 2021 rok. Pewnie nawet nie będę tu zaglądać po dodaniu tego. Właśnie dlatego jestem ciekawa jak mi pójdzie i przy okazji chcę się tym z Wami podzielić. Aby nie musieć szukać nie wiadomo ilu książek i, żeby ten wpis nie był przydługi zmieszczę się w 21 pozycjach. Co i tak w sumie jest dosyć sporą liczbą… dlatego zrezygnuje z pisania opisów, dodam tylko parę słów o moich pobudkach.
Seria
„Program”, Suzanne Young; przydałoby się w końcu przeczytać te dwa ostatnie
tomy. W sumie zwlekałam z tym tak długo tylko dlatego, że ciągle nie ma ich
wydanych po polsku i będę musiała po nie sięgać w oryginale.
„Winterwood”,
Shea Ernshaw; kolejna pozycja wydana tylko po angielsku. Czytałam już „The
Wicked Deep” tej autorki, dlatego po dobrych wspomnieniach liczę na kolejny
sukces.
„Pupmpkinheads”,
Rainbow Rowell; po tym roku chyba będę miała już w czytaniu po angielsku. Chociaż
tyle, że to jest komiks, więc powinno pójść sprawniej.
Seria
„Ania z Zielonego Wzgórza”, Lucy Maund Mongomery; w sumie nie wiem ile tomów
mnie jeszcze czeka, ale chciałabym w tym roku zakończyć przygodę z Anią.
Saga
„Kwiaty na poddaszu”, Virginia C. Andrews; nie lubię zostawiać niedokończonych
serii i książek. Z resztą początek sagi był całkiem niezły.
Seria
„Zbrodnia nie przystoi”, Stevens Robin; chciałabym też rzeczytać trochę
literatury dziecięcej, w tym właśnie tą napoczętą serię krymianłów.
Seria
„Małe kobietki”, Luis Malcot; mimo małego rozczarowania związanego z „Dobrymi
żonami”, o czym będziecie mogli przeczytać za jakiś czas chcę brnąć w to dalej.
Aneta Jadowska
i tutaj pojawia się imię i nazwisko autorki, ponieważ jeszcze do końca nie wiem
od czego chcę zacząć, ale na pewno muszę zapoznać się z jej twórczością.
„Siedem
śmierci Evelyn Hardcastle”, Turton Stuart; pamiętam jak parę lat temu było o
niej głośno, więc postanowiłam w końcu sama się przekonać czy jest tak dobra.
„Zbłąkany
syn”, Rainbow Rowell; kontynuacja „Nie poddawaj się” i kolejna książka tej
samej autorki.
„Witchborn.
Córka czarownicy”, Nicholas Bowling; nadrabiam zeszło roczne premiery.
„Pod
taflą”, Louise O'Neill; bajkowy klimat i retellig, tym razem małej syreki.
„Te
wiedźmy nie płoną”, Isabel Sterling; tę książkę najchętniej przeczytałabym w
obu wersjach. Po angielsku ze względu na pieką okładkę, po polsku ze względu na
chęć sprawdzenia tłumaczenia.
„Kraina
nocy”, Melissa Albert; tak czekałam na kontynuacje „Hazel Wood”, a w rezultacie
nie udało mi się po nią sięgnąć w 2020 r.
„Księgi
zapomnianych żyć”, Bridget Collins; właściwie sama okładka przekonała mnie do
przeczytania tej książki, ale trzeba przyznać, że opis też jest intrygujący.
„Ruchomy
zamek Hauru”, Diana Wynne Jones; przydałoby się kiedy spełnić obietnice i
przeczytać ulubioną książkę mojej przyjaciółki.
„Niezwykły
świat Calpurni Tate”, Jacqueline Kelly; kolejna kontynuacja serii dla młodszych
czytelników. Czy ja chcę nadrobić jakieś książki jeszcze ze swojego
dzieciństwa, czy o co chodzi, że tak się ich tak namnożyło?
„Norra
latin”, Sara Bergmark Elfgren; przypomniała mi o tej książce moja koleżanka i
zdałam sobie sprawę, że opis jest podobny do „Nieodgadnionego”, który tak mi
się podobał.
„Grobowa cisza,
żałobny zgiełk”, Yoko Ogawa; po pierwsze to jest
książka autorki „Ukochanego równania profesora”, po drugie opis też jest
interesuje i brzmi zupełnie inaczej niż ta pierwsza książka.
„Z deszczu pod rynnę”, „Kasa forsa, szmal”, Kerstin Gier; jedne z pierwszych książek mojej ukochanej autorki.
„Rok 1984”, Gorge Orwell; przydałoby się tutaj też trochę klasyki i literatury poważnej.
Tak naprawdę
dopiero tworząc ten TBR zorientowałam się ile na mnie czeka pozaczynanych
serii, dobrych książek i tzw. zeszłorocznych premier. Dlatego o dziwo nie było
łatwo wybrać tych 21 książek. Chciałabym, więc w tym roku zająć się głównie
tymi starszymi wydaniami. Oprócz tego czytać jeszcze więcej nowych gatunków.
Miałam to robić w 2020 roku, ale coś nie wychodziłam
z strefy komfortu zbyt często.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz