27 stycznia 2021

"Gwiazda szeryfa" Alekasandry Borowiec punktem wyjścia do dyskusji o poleskiej literaturze

           W literaturze polskiej są dwa motywy, które bardzo często się powtarzają. Są to motyw wojny sfabularyzowanej bardziej lub wcale, którego szczególnie się wystrzegam, po prostu za nim nie przepadam, nie czerpię przyjemności z czytania o tym, oraz motyw fantastyki oczywiście mowa tu o wierzeniach słowiańskich. Jak ten drugi wątek brzmi ciekawie, kiedyś go nawet lubiłam, tak ostatnio jest straszny wysyp takich książek. Mam też wrażenie, że autorzy niekoniecznie dobrze zabierają się za nasze rodzime wierzenia. Są one moim zdaniem zbyt upraszczane. Dlatego rzadko zdarza mi się sięgać po naszych ojczystych pisarzy.

Tytuł i autor: „Gwiazda szeryfa”, Aleksandra Borowiec

Gatunek: kryminał

Ilość stron: 656

Data: 26. - 28.12.2020 r.

ISBN brak

Wydawnictwo: Zysk i Sk-a

 

          W takim razie możecie się zastanawiać, czemu właściwie sięgnęłam po „Gwiazdę szeryfa”, w końcu akacja dzieję się zaraz powojnie, więc klimat, którego nie lubisz będzie oczywisty w tej książce. Już śpieszę z wytłumaczeniem; pisałam z moją koleżanką artykuł na temat promocji czytelnictwa w Internecie, szczególnie jak debiutanci za jego pomocą pozyskują czytelników. Kiedy właśnie szukałyśmy takiego pisarza Kamila dowiedziała się o Aleksandrze Borowiec, która swoją drogą trochę nam o tym opowiedziała. Tak właśnie natknęłam się na jej książkę i po całkiem dobrych ocenach postanowiłam sprawdzić jej twórczość. Jak zawsze rozpisuje się już we wstępie…

          Na szczęście w tej historii, powinnam chyba zaznaczyć jeszcze, że to kryminał, nie było aż tak dużo tej wojny, ale dało się wyczuć widmo i strach mieszkańców Olsztynka, wtedy jeszcze wsi. Zaznaczam małą wielkość miejsca akcji, ponieważ wpłynęło to bardzo na język jakim porozumiewali się mieszkańcy. Oczywiście była to gwara, która nadawała charakter, ale często też utrudniała zrozumienie. Przy okazji wspomnę tutaj, że to w jaki sposób autorka opisywała ruiny przedwojennych kamienic, zniszczone ulice i miejsce kultury jest niesamowite. Pani Borowiec zdecydowanie ma dar do poetyckich słów. Tylko niestety czasem były one nie na miejscu. Z pewnością to one uprzyjemniły mi czytanie o Polsce po wojnie, jednak często gryzły się z wulgarnym językiem bohaterów, brutalnymi morderstwami i ogólnym zamysłem kryminału.

          Tutaj znowu na kreacje bohaterów, bardzo wpłynął styl pisania autorki. Owszem dzięki temu właściwie na wylot znamy naszych milicjantów, rodziny ofiary i właściwe wszystkich mieszkańców wsi. Ale czy na pewno jest to konieczne.

Te dwie rzeczy zajmują tyle stron. Ta książka ma 656 stron, a moim zdaniem można by ją spokojnie skrócić o 200 stron. Momentami to wszystko jest przydługie i bardzo męczące, te wszystkie opisy, specyficzny język.

          Przechodząc dalej do wątku wojennego. Tak na dobrą sprawę to on nic nie wnosi do treści tej książki. Równie dobrze wszystkie te zbrodnie mogły zadziać się na Księżycu. To właśnie ukazuje upartość polskich autorów co do tego motywu. Jasne, jest to część naszej historii i to bardzo ciężkiej. Miała ona na nas ogromy wpływ i nas ukształtowała. Mimo to nadal nie rozumiem czemu tak kurczowo trzymamy się tego tematu. Przez to staje się o nudny i oklepany. Oczywiście jest możliwość, że Aleksandra Borowiec po prostu pasjonuje się tym i bardzo chciała, żeby to było tło jej powieści. Nie wypadło ono źle, moja wypowiedź nie ma na celu skrytykowania tej kreacji.  To co ja tutaj piszę to są jedynie jakieś moje przemyślenia nt. literatury polskiej.

          Drugi wątek, który tutaj poruszę będzie spojlerem, więc jeśli chcesz przeczytać „Gwiazdę Szeryfa”, to przewiń o jeden akapitów.

          Końcówka książki chyba była tym co mnie najbardziej rozczarowało. Niby gdzieś tak od połowy książki przeczuwałam, że to zmierza w stronę fantastki. Jednak miałam nadzieję, że autorka poprowadzi tę historię w pełni realistyczny sposób. Niestety musiały się też już w ostatnim rozdziale pojawić wierzenia słowiańskie. Jak widać ta książka jest kwintesencją polskości ;-)). O tym jak autorka sprawdza się w tym wątku za dużo nie mogę powiedzieć, bo póki co nie było go wiele. Było za to otwarte zakończenie, więc mogę się założyć, że prędzej czy później ukarzę się drugi tom i wtedy może dowiemy się jak radzi sobie z fantastyką. Powiem tak, jeśli autorka zrezygnuje z kryminalnej części to możeeee nawet go przeczytam, głównie dlatego, że dla mnie ten kryminał był za mało trzymający w napięciu i ciekawy. Jednak moim zdaniem Pani Borowiec ewidentnie powinna zmienić gatunek. Chętnie sięgnęłabym po jakąś jej książkę literatury pięknej.

          Nie będę gwiazdkować „Gwiazdy szeryfa”, ponieważ ten wpis miał charakter czystko pogadankowy. Nie chcę jeszcze odnosić się do recenzenckich kwestii, ponieważ ten post byłby jeszcze dłuższy, za dużo jest tutaj rzeczy, które można by na dwa sposób ocenić.

2 komentarze:

  1. Zgadzam się, słaba pozycja. Dla mnie niepotrzebnym wątkiem był potwór z lasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, całkowicie się zgadzam. Szkoda, że autorka nie skupiła się na jednym gatunku lub nie wprowadzała elementów fantastycznych stopniowo

      Usuń