W literaturze polskiej są dwa motywy, które bardzo często się powtarzają. Są to motyw wojny sfabularyzowanej bardziej lub wcale, którego szczególnie się wystrzegam, po prostu za nim nie przepadam, nie czerpię przyjemności z czytania o tym, oraz motyw fantastyki oczywiście mowa tu o wierzeniach słowiańskich. Jak ten drugi wątek brzmi ciekawie, kiedyś go nawet lubiłam, tak ostatnio jest straszny wysyp takich książek. Mam też wrażenie, że autorzy niekoniecznie dobrze zabierają się za nasze rodzime wierzenia. Są one moim zdaniem zbyt upraszczane. Dlatego rzadko zdarza mi się sięgać po naszych ojczystych pisarzy.
Tytuł
i autor: „Gwiazda szeryfa”, Aleksandra Borowiec |
Gatunek:
kryminał |
Ilość stron:
656 |
Data: 26. - 28.12.2020 r. |
ISBN brak |
Wydawnictwo: Zysk i Sk-a |
W takim razie
możecie się zastanawiać, czemu właściwie sięgnęłam po „Gwiazdę szeryfa”, w
końcu akacja dzieję się zaraz powojnie, więc klimat, którego nie lubisz będzie
oczywisty w tej książce. Już śpieszę z wytłumaczeniem; pisałam z moją koleżanką
artykuł na temat promocji czytelnictwa w Internecie, szczególnie jak debiutanci
za jego pomocą pozyskują czytelników. Kiedy właśnie szukałyśmy takiego pisarza
Kamila dowiedziała się o Aleksandrze Borowiec, która swoją drogą trochę nam o
tym opowiedziała. Tak właśnie natknęłam się na jej książkę i po całkiem dobrych
ocenach postanowiłam sprawdzić jej twórczość. Jak zawsze rozpisuje się już we wstępie…
Na szczęście w tej historii, powinnam
chyba zaznaczyć jeszcze, że to kryminał, nie było aż tak dużo tej wojny, ale dało
się wyczuć widmo i strach mieszkańców Olsztynka, wtedy jeszcze wsi. Zaznaczam
małą wielkość miejsca akcji, ponieważ wpłynęło to bardzo na język jakim
porozumiewali się mieszkańcy. Oczywiście była to gwara, która nadawała
charakter, ale często też utrudniała zrozumienie. Przy okazji wspomnę tutaj, że
to w jaki sposób autorka opisywała ruiny przedwojennych kamienic, zniszczone
ulice i miejsce kultury jest niesamowite. Pani Borowiec zdecydowanie ma dar do
poetyckich słów. Tylko niestety czasem były one nie na miejscu. Z pewnością to
one uprzyjemniły mi czytanie o Polsce po wojnie, jednak często gryzły się z
wulgarnym językiem bohaterów, brutalnymi morderstwami i ogólnym zamysłem
kryminału.
Tutaj znowu na kreacje bohaterów,
bardzo wpłynął styl pisania autorki. Owszem dzięki temu właściwie na wylot
znamy naszych milicjantów, rodziny ofiary i właściwe wszystkich mieszkańców
wsi. Ale czy na pewno jest to konieczne.
Te dwie
rzeczy zajmują tyle stron. Ta książka ma 656 stron, a moim zdaniem można by ją
spokojnie skrócić o 200 stron. Momentami to wszystko jest przydługie i bardzo
męczące, te wszystkie opisy, specyficzny język.
Przechodząc dalej do wątku wojennego.
Tak na dobrą sprawę to on nic nie wnosi do treści tej książki. Równie dobrze
wszystkie te zbrodnie mogły zadziać się na Księżycu. To właśnie ukazuje
upartość polskich autorów co do tego motywu. Jasne, jest to część naszej
historii i to bardzo ciężkiej. Miała ona na nas ogromy wpływ i nas
ukształtowała. Mimo to nadal nie rozumiem czemu tak kurczowo trzymamy się tego
tematu. Przez to staje się o nudny i oklepany. Oczywiście jest możliwość, że
Aleksandra Borowiec po prostu pasjonuje się tym i bardzo chciała, żeby to było
tło jej powieści. Nie wypadło ono źle, moja wypowiedź nie ma na celu
skrytykowania tej kreacji. To co ja
tutaj piszę to są jedynie jakieś moje przemyślenia nt. literatury polskiej.
Drugi wątek, który tutaj poruszę
będzie spojlerem, więc jeśli chcesz przeczytać „Gwiazdę Szeryfa”, to
przewiń o jeden akapitów.
Końcówka książki chyba była tym co
mnie najbardziej rozczarowało. Niby gdzieś tak od połowy książki przeczuwałam,
że to zmierza w stronę fantastki. Jednak miałam nadzieję, że autorka poprowadzi
tę historię w pełni realistyczny sposób. Niestety musiały się też już w
ostatnim rozdziale pojawić wierzenia słowiańskie. Jak widać ta książka jest
kwintesencją polskości ;-)). O tym jak autorka sprawdza się w tym wątku za dużo
nie mogę powiedzieć, bo póki co nie było go wiele. Było za to otwarte
zakończenie, więc mogę się założyć, że prędzej czy później ukarzę się drugi tom
i wtedy może dowiemy się jak radzi sobie z fantastyką. Powiem tak, jeśli
autorka zrezygnuje z kryminalnej części to możeeee nawet go przeczytam, głównie
dlatego, że dla mnie ten kryminał był za mało trzymający w napięciu i ciekawy.
Jednak moim zdaniem Pani Borowiec ewidentnie powinna zmienić gatunek. Chętnie
sięgnęłabym po jakąś jej książkę literatury pięknej.
Nie będę gwiazdkować „Gwiazdy szeryfa”, ponieważ ten wpis miał charakter czystko pogadankowy. Nie chcę jeszcze odnosić się do recenzenckich kwestii, ponieważ ten post byłby jeszcze dłuższy, za dużo jest tutaj rzeczy, które można by na dwa sposób ocenić.
Zgadzam się, słaba pozycja. Dla mnie niepotrzebnym wątkiem był potwór z lasu
OdpowiedzUsuńDokładnie, całkowicie się zgadzam. Szkoda, że autorka nie skupiła się na jednym gatunku lub nie wprowadzała elementów fantastycznych stopniowo
Usuń