31 maja 2021

TBR na maraton z literaturą dziecięcą

          Już dziś rozpoczyna się  maraton z literaturą dziecięcą, a ja specjalnie do niego kupiłam kilka książek, dlatego połączę bookhaule z tbr’em. Chciałabym w tym czasie przeczytać cztery książki, ponieważ książki dla dzieci są cieńsze, ale nie jestem pewna czy starczy mi czasu. Jeśli ominęliście mój informacyjny post o maratonie, znajdziecie go tu


            Zaczynając od tych kupionych, były to kolejna część „Zbrodni niezbyt eleganckiej” i drugi tom „Ewolucji według Calpurnii Tate”

„Śmierć w świetle rampy” to kryminał, w którym ważną rolę będzie odgrywać aktorstwo, ponieważ dwie główne bohaterki, Hazel Wong i Daisy Wells udają się do Rue Theatre w Londynie, aby zmierzyć się właśnie z tym wyzwaniem. Towarzystwie Detektywistyczne ma pechowy zwyczaj pakowania się w niebezpieczne i nieprzyjemne przygody i wkrótce staje się jasne, że pojawią się kłopoty, tym razem na deskach teatru. Zazdrość, groźby i paskudne żarty szybko wymykają się spod kontroli – i właśnie wtedy ktoś znajduje ciało.

Główna bohaterka „Niezwykłego świata Calpurnii Tate” jest bystra i rządna wiedzy dziewczyną, która w 1900 r. obchodzi swoje trzynaste urodziny, tego dnia w teksańskim Fentress spada śnieg.

„Kes”, Barry Hines to książka, którą mój tata czytał w dzieciństwie. Opowiadana ona o Billym, dziecku z rozbitej rodziny. Jedyną radością jego życia jest niezwykła przyjaźń z sokołem, którego wyhodował od pisklęcia.

Ostatnią książką jaką mam zamiar przeczytać jest piąta część „Czarownicy piętro niżej”, czyli „Pomylony narzeczony”. Tym razem Maja musi się uporać z koszmarnym upałem w grudniu i brakiem magii, ponieważ czary nagle przestały działać.

          A Wam udało się coś wybrać do maratonu? Koniecznie dajcie znać w komentarzu.

29 maja 2021

Książki Miesiąca - maj 2021 r.

           Ile książek udało Wam się przeczytać w maju? Mnie niespodziewanie siedem. :0

Ten miesiąc zaczęłam od „Klary” Izy Kuny, której okładka jest bardzo graficzna, a rysunki mają ostre kreski, przeważa na niej biel i czerń, ale są też amarantowe elementy. Dawno nie czytałam książki o tak małej objętości, która by miała twardą oprawę. Niestety wewnątrz książka nie prezentuje się najładniej.

Ocena: 3,5/5 gwiazdek

Kolejną książką była „Lalka i perła” Olgi Tokarczuk, ale czytałam ją w formie elektronicznej.

W „Rządach wilków” Leigh Bardugo pokładałam wielki nadzieje, liczyłam, że tak jak pierwszy tom okaże się być okładką roku. Ale nie, niestety. Największym rozczarowaniem jest kolor okładki. Byłam przekonana, że będzie ona srebrna, ponieważ pierwszy tom był złoty, a na zdjęciach wydawało się, że ten się mieni właśnie tak srebrzyści. Okazało się jednak, że jest ona mleczno-szara. Tak samo trochę zawiodła mnie płaskorzeźba, która, jak moja przyjaciółka słusznie zauważyła, wygląda trochę jak plastik. Brzeg książek – myślałam, że przynajmniej one będą miały zachowane te same elementy, tylko w innych kolorach. Właściwie wszystko mnie zawiodło w tej okładce. Jako osobny byt jest bardzo łada, ale nie bez wad. Jednak, gdy patrzę na nią stojącą (a właściwie leżącą) na półce obok „Króla z bliznami” jest mi przykro.

Ocena: 3,5/5 gwiazdek

brzegi

„Podróż nieślubna” ma jedną z najładniejszych okładek tego miesiąca. Jest idealnie dopasowana do tematyki książki i już po jednym spojrzeniu ma się wrażenia bycia w ciepłych krajach na wakacjach. Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o poprawnej pisowni - zauważyłam braki w przecinkach i spolszczenia takich słów jak „mail”. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to błąd, ale bardzo nie lubię takiego zabiegu.

Ocena: 4/5 gwiazdek

Zostając w klimatach ślubnych przeczytałam „Wesele”, które miałam jako lekturę. Swoje wydanie zabrałam będąc któregoś razu u babci i bardzo się z tego cieszę, ponieważ uważam, że Biblioteka Narodowa im. Ossolińskich ma najlepiej wydane lektury. Może niezbyt przyjemnie się je czyta, bo są dosyć małe, a połowę strony zazwyczaj zajmują przypisy, ale jakie przypisy. Dzięki nim o wiele łatwiej zrozumieć historię i nie trzeba przeszukiwać internetu w poszukiwania znaczenia słowa czy sprawdzenia faktu historycznego. Jedynym minusem tych starych wydań są grzbiety, które zawsze są mocno sklejone, przez co książki opornie się otwierają i łatwo łamią. Dlatego moje „Wesele” miało już taką wadę, kiedy je zabrałam.

Ocena: 4,5/5 gwiazdek

Książki wydawnictwa We Need YA zawsze są dopieszczone w każdym calu, to samo mogę powiedzieć o „Zaczytanej i bestii”. Jedyne do czego mogę się przyczepić to inny rodzaj drobin w błyszczącym tytule niż w „Geekerelli”, która należy do tej samej serii. Ale to jest już czepialstwo i doszukiwania się dziury w całym. Poza tym wszystko mi się podoba, oprawa graficzna i dobór czcionki, nawet inne drobiny, bo lubię wszystko co się mieni, niezależnie jak się opalizuje.

Ocena: 4,75/ gwiazdek

Ostatnią książką jaką przeczytałam był „Materiał na chłopaka”. Czemu gejowskie romanse (jak ja nie lubię tej nazwy) muszą mieć takie brzydkie okładki? Widać, że ilustratorzy bardzo się starają, ale nie dość, że bohaterowie zawsze stoją pokrzywieni, to jeszcze te ich twarze i miny są niepokojąco powykręcane. Chociaż w tym przypadku i tak jest lepiej niż „Red White & Royal Blue”, którego bym na pewno nie oceniła teraz tak wysoko, jak zrobiłam to wtedy.
(Czy ja mogę ją ocenić na nowo? Mogę, bo to mój blog, a to ułatwi mi ocenę „Materiału na chłopaka”.
Nowa ocena „Red White & Royal Blue”: 2,5/5 gwiazdek)
Mówiąc szczerze, patrząc na ten tytuł mam wrażenie, że koś się bardzo mocno inspirował poprzednikiem. Miałam nawet wrażenie, że ich autorem jest ta sama osoba, ale nie. Nie podoba mi się ten zabieg, odbiera to indywidualność tej książki. Już i tak są do siebie porównywane na każdym kroku. Jednak nie zmienia to faktu, że jest to lepsza „podróbka” oryginału. Tło za postaciami jest o wiele ciekawsze i bardziej nawiązujące do fabuły, nawet bohaterowie nie wyglądają AŻ tak tragicznie, z pewnością bardziej przypominają ludzi, a nie małpy (właśnie z tymi zwierzętami kojarzą mi się ilustracje bohaterów „RW&RB”, szczególnie Alex przez ciemniejszy kolor skóry i burzę brązowych loków na głowie)

Ocena: 3,5/5 gwiazdek

22 maja 2021

#obudźwsobiedziecko - maraton z literaturą dziecięcą

             W czerwcu obchodzimy Dzień Dziecka. Z tej okazji zapraszam Was do udziału w maratonie z literaturą dziecięca. Czas trwania to 01.06 – 22.06. Ten maraton ma na celu obudzenie w sobie dziecka. W codziennym pędzie i pogoni za obowiązkami zapominamy, że nadal jesteśmy dziećmi. Powrót do starych, dobrze nam znanych bajek lub poznanie tych nowych, pozwoli wrócić do beztroskich chwil dzieciństwa.

          Najbardziej aktywa jestem na Instagramie (@okladkowa.sroka) i Facebook’u (Okładkowa sroka), dlatego warto mnie tam zaobserwować i oznaczać na postach związanych z maratonem. Oficjalny hasztag to #obudźwsobiedziecko. Na blogu też będę starać się dodawać co ważniejsze informacje, ale to na mediach społecznościowych znajdziecie nie tylko posty, ale też różne gry.

          Koniecznie dajcie znać w komentarzu co zamieracie czytać. Dzięki temu pozostali mogą się zainspirować i sięgną po to samo. Będzie to powrót do swojego dzieciństwa, a może sprawdzenie co w trawie piszczy we współczesnej literaturze dziecięcej?

18 maja 2021

"Jaszczur", Honoriusz Balzac

            „Jaszczur” to realistyczna powieść Honoriusza Balzaca, dlatego więcej w niej opisów niż samej akcji. Czytanie tej książki sprawiło mi więcej przyjemności niż czytanie „Ojca Goriot”, utworu  tego samego autora. Moim zdaniem wpłynął na to wątek irracjonalny, a fantastyka jest jednym z gatunków, po który chyba sięgam najczęściej.

Tytuł i autor: „Jaszczur”, Honoriusz Balzac

Gatunek: literatura piękna

Ilość stron: 118

Data: 24.-29.04.2021 r.

ISBN brak

Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

Moja ocena: 7,5/10 gwiazdki.

„Jaszczur” jest podzielony na trzy części, a każda z nich opowiada o pewnym etapie życia głównego bohatera. Znaczna część utworu to monolog Rafaela da Valentina, młodego mężczyzny, który po przegraniu majątku pragnie samobójstwa. Idąc w stronę mostu, z którego ma zamiar skoczyć, natrafia na sklep z dziełami sztuki, którego właściciel pokazuje mu kawałek jaszczuru z inskrypcją w sanskrycie. Głosi ona, że jego właściciel będzie mógł spełnić każde swoje marzenie, a po każdym wypowiedzianym życzeniu kawałek skóra zwierzęcia będzie się kurczyć. Ważne jest to, że w momencie, gdy zniknie całkowicie, jej posiadacz umrze. Mimo ostrzeżeń właściciela sklepu, Rafael postanawia wziąć ze sobą jaszczura, rezygnuje z samobójstwa i zapowiada rozpoczęcie nowego, pełnego rozrywek życia. Żałuję, że utwór Balzaca nie był podzielony na krótsze rozdziały, ponieważ gdy odkładałam książkę na dłużej, to trudniej było mi wrócić do ciągu wydarzeń, który wydawał się nie mieć końca.

       Tytułowy jaszczur ma wymiar symboliczny i odzwierciedla ludzkie pragnienia, które od lat są nieodmienne – pogoń za karierą, powiększanie majątku i władza. Powolne znikanie skóry pokazuje oczywiście moralny upadek bohatera, który utknął w pułapce, a jego rychły koniec jest nieunikniony. Balzac chciał w ten sposób skrytykować ówczesnych młodych ludzi, którzy przyjechali do Paryża z prowincji właśnie w pogoni za karierą.


Za sprawą dokładnych opisów miejsc, np. kasyna i pałacu Rafaela, autor tworzy obraz realiów 1831 roku. Ukazuje w ten sposób, że otoczenie w jakim żyje główny bohater, ma wpływ na to czego on pożąda. Oznacza to, że nie wyróżnia się on niczym szczególnym na tle swoich rówieśników. Mi, jako osobie przyzwyczajonej do literatury współczesnej, brakowało czegoś, co sprawiłoby, że Rafael byłby wyjątkowy i dlatego jest głównym bohaterem tego utworu.

       Lepiej wykreowanymi postaciami są dwie kobiety towarzyszące de Valentinowi. Są one opisane w utworze  na zasadzie kontrastu – Fedora jest piękną damą, ucieleśnieniem wszystkich marzeń o romansie głównego bohatera, za to Paulina to skromna, oddana kobieta. Obie mają znaczący wpływ na życie Rafaela i gdyby nie one, książka byłaby nudna. Bez nich akcja utworu opisywałaby kolejne, coraz bardziej nierealne żądania bohatera i długie wypowiedzi mężczyzny.

       Na początku duża ilość opisów była dla mnie nużąca i mimo ciekawej fabuły, spowolniała proces czytania, jednak po kilku rozdziałach przyzwyczaiłam się do stylu autora i tempa akcji. Czasem miałam też problem z językiem jakim była napisana ta powieść, pojawiały się w niej słowa, które już dawno wyszły z użycia.

       Mimo, że wiedziałam co się stanie z de Valentinem, zaskoczyło mnie to, co zrobił jeden z bohaterów, więc wbrew pozorom opowiadana historia jest zaskakująca.

Początek: 5 gwiazdek

Fabuła: 4 gwiazdki

Koniec: 4,5 gwiazdki

 

Świat przedstawiony: 4,5 gwiazdki

Bohaterowie (wykreowanie):

główni: 4 gwiazdki

dalsi: 5 gwiazdek

Bohaterowie (przywiązanie):

główni: 3,5 gwiazdki

dalsi: 3,5 gwiazdki

 

Język: 4 gwiazdki

Sposób pisania: 3,75 gwiazdki


Końcowy wynik: 7,5/10 gwiazdki

16 maja 2021

„Zaginiona Księga Bieli”, Cassandra Clare i Wesley Chu

           W kwietniu za sprawą „Zaginionej Księgi Bieli” znowu udało mi się wrócić do świata Nocnych Łowców. Jest to druga część serii „Najstarsze klątwy” Cassandy Clare i Wesley’a Chu. Tu możecie znaleźć opinię o pierwszej części. Ten tom był jeszcze lepszy od poprzedniego, a szczególnie poruszyło mnie dodatkowe opowiadanie.

Tytuł i autor: „Zaginiona Księga Bieli”, Cassandra Clare i Wesley Chu

Gatunek: literatura młodzieżowa

Ilość stron: 312

Data: 16.-23.04.2021 r.

ISBN 978-83-66553-06-4

Wydawnictwo: We Need Ya

Moja ocena: 9/10 gwiazdek.

Zdjęcie z Instagrama

Ta część rozgrywa się w zupełnie innym czasie niż poprzednia, ta trylogia nie jest pisana chronologicznie jedna po drugiej, tylko jest ona wpleciona między pozostałe książki z Uniwersum. Tutaj bohaterowie są mniej więcej po Mrocznej Wojnie z Valentinem i przed wydarzeniami z „Pani Nocy”.

Magnus Bane i Alec Lightwoodów nareszcie mieszkają razem, a ich syn, mały czarnoksiężnik o imieniu Max, właśnie uczy się chodzić. Para pozornie może zacząć spokojne życie, cieszyć się sobą i zadbać o dobro dziecka. Jednak pewnej nocy dwóch starych znajomych Magnusa włamuje się do niego i kradnie potężną Księgę Bieli. Magnus i Alec muszą podążać za złodziejami aż do Szanghaju i zwołać wiernych sojuszników, a w tym czasie ktoś będzie musiał zając się ich synem.

Bardzo podobał mi się wątek z Szanghajem, cieszę się, że autorzy opisali inne kultury, nie trzymając się Amerykańskich standardów. Szczególnie, że było ono na tyle dobrze przedstawiony, że mogłam sobie wyobrazić, że jestem tam razem z bohaterami. W tym mieście poznajemy tamtejszych Nocnych Łowów i inne demony, które wywodzą się z (możliwe, że na wpół zmyślonych) legend chińskich. Moim zdaniem świat został bardzo dobrze wykreowany, ale rodzina, u której zatrzymała się cała grupa z „Darów Anioła”, która dołączyła do ukochanych, żeby im pomóc, był bardzo liczna. Przez co niektórych bohaterów nie poznajemy tak dobrze.

          Ta książki jest o wiele bardziej zabawna, nie ma w niej tak dużo akcji jak w „Czerwonych Zwojach Magii”, chociaż życie bohaterów nadal jest zagrożone. W tym tomie nie tylko Jace odpowiadał za humor, ale również Magnus. Wszystkie postaci używały dużo ironii i ciętej riposty. Zastanawiam się tylko jak zostanie poprowadzona ostatnia część, ponieważ w ostaniem rozdziale atmosfera się zagęściła.

          Jako osobie, która jest związana z tymi bohaterami, czytanie tej książki sprawiło mi bardzo dużą przyjemność i już nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Zaczęłam się też zastanawiać czy nie przeczytać niedługo „Cieni Nocnego Targu”. Czytał ktoś z Was? Jakie są Wasze wrażenia, polecacie?

          Na koniec jeszcze napiszę kilka zdań o tym opowiadaniu. Pojawiają się tam osoby z „Diabelskich Maszyn”, czyli mojej ulubionej serii Cassandy Clare. To z tymi bohaterami zżyłam się najbardziej, dlatego na początku byłam przeszczęśliwa, gdy zobaczyłam, że to im będzie poświęcone te parę stron. W trakcie czytania byłam tak bardzo poruszona, że się popłakałam. Nostalgiczny nastrój potęgowało pojawianie się wszystkich bohaterów, którzy występują w tym Uniwersum w jednym miejscu w tak podniosłej chwili.

Początek: 5 gwiazdek

Fabuła: 5 gwiazdek

Koniec: 5 gwiazdek

 

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek

Bohaterowie (wykreowanie):

główni: 5 gwiazdek

dalsi: 4 gwiazdek

Bohaterowie (przywiązanie):

główni: 5 gwiazdek

dalsi: 4,5 gwiazdki

 

Język: 5 gwiazdek

Sposób pisania: 5 gwiazdek

 

Końcowy wynik: 9/10 gwiazdek

09 maja 2021

„W pierścieniu ognia" i "Kosogłos", Suzanne Collins

Przypadek „Igrzysk śmierci” Suzanne Collis pokazuje, że powinnam się nauczyć nie kończyć serii. Szczególnie jeśli czuję, że kolejne tomy będą gorsze, a pierwszy jest wystarczającym zakończeniem. W kwietniu coś mnie podkusiło, żeby jednak sięgnąć po dwie kolejne części i bardzo tego żałuję. Moim zdaniem wszystko było tam źle napisane i są one tylko niepotrzebnym przedłużaniem dobrej pojedynczej książki. Tak naprawdę nie wniosły one wiele do tego świata, a tym bardziej nie pogłębiły bohaterów.

Tytuł i autor: „W pierścieniu ognia" i "Kosogłos", Suzanne Collins

Gatunek: literatura młodzieżowa

Ilość stron: 358 i 350

Data: 07.-09.04.2021 r. i 13.-15.04.2021 r.

ISBN 978-83-727-839-50

Wydawnictwo: Media Rodzina

Moja ocena: 5/10 gwiazdek.

zdjęcie z Instagrama

Według większości czytelników trzecia część jest najgorsza, ale ja się z tym nie zgadzam, to ona podobała mi się bardziej. Mimo że było w niej mniej akcji, a więcej polityki, o której nie lubię czytać. To był jedyny element, który dodawał coś do już poznanego kraju. Jednak uważam, że takie zarysowanie problemów społecznych i politycznych kłótni powinny być opisane w pierwszym tomie. „Kosogłos”, jako ostania część powinien być już tylko podsumowaniem, bez większych zaskoczeń.

Największym minusem jest główna bohaterka, Katniss, która jest jedną z najbardziej drążących osób jaką poznałam na kartach różnych powieści. Co jeszcze dziwniejsze, w pierwszym tomie zachowywała się normalnie i nagle po poznaniu dwóch mężczyzn zapomniała o swojej waleczności i odwadze. Jej największym problem był wybór chłopaka, z którym będzie chodzić. Na jej oczach ginęli bezbronni, niewinni ludzie, a ona zastanawiała się nad taką błahą sprawą. Jej zachowanie było bardzo dziecinne i po prostu egoistyczne. Nawet jeśli było kilka takich fragmentów, gdzie martw się i dba o rodzinę, to jej infantylne zachowanie w kwestiach miłosnych nie pozwalało mi na spojrzenie na nią przychylnym okiem.

Oprócz tego, uważam, że autorka ma dosyć ubogi zasób słownictwa. Bohaterowie byli cały czas opisywani tymi samymi cechami. Szczególnie prezydent Snow za każdym razem „roztaczał wokół siebie woń róż i krwi". Ile razy można podkreślać jedną informacje na temat postaci? Zamiast pisać w kółko to samo, można było pogłębić obraz jego osoby, jako tyrana. Dlaczego siał postrach i był takim okrutnikiem.
Tak naprawdę większość bohaterów ma dosyć ubogą kreację. Mimo że ginęły ważne osoby i takie, które pozornie lubiłam, nie było mi ich szkoda.

Pisząc tę recenzję, zdaję sobie sprawę, że już nawet nie pamiętam najważniejszych fragmentów tych książek. Oznacza to, że były one naprawdę słabe. Mimo że czytam dużo i rzadko kiedy po miesiącu pamiętam całą historię, to mam w pamięci przynajmniej te najciekawsze elementy. Tutaj najwidoczniej takich nie było. Dlatego nie polecam nikomu czytać „W pierścieniu ognia” i „Kosogłosa”, najlepiej zakończyć na „Igrzyskach śmierci”. W ten sposób zaoszczędzicie złości na głupotę głównej bohaterki i czytania w kółko o zapachu róż i krwi.

Początek: 3 gwiazdki

Fabuła: 2 gwiazdki

Koniec: 3,5 gwiazdki

 

Świat przedstawiony: 4 gwiazdki

Bohaterowie (wykreowanie):

główni: 1,5 gwiazdki

dalsi: 1 gwiazdka

Bohaterowie (przywiązanie):

główni: 1 gwiazdka

dalsi: 1 gwiazdka

 

Język: 4 gwiazdki

Sposób pisania: 2,5 gwiazdki

 

Końcowy wynik: 5/10 gwiazdek

04 maja 2021

„Balzakiana", Jacek Dahnel

          „Ojca Goriot” Honoriusza Balzaca nie czytało mi się przyjemnie przez zasady jakich trzymał się autor, jednak sama historia mnie zaciekawiła. Dlatego, gdy tylko dowiedziałam się, że istnieje zbiór opowiadań na motywach tej książki, ale dotykających współczesnych ludzi i pisany w przystępny sposób, postanowiłam go przeczytać.

Tytuł i autor: „Balzakiana", Jacek Dahnel

Gatunek: non-fiction

Ilość stron: 409

Data: 01-04.04.2021 r.

ISBN 978-83-74144-13-1

Wydawnictwo: W.A.B

Moja ocena: 3/10 gwiazdek.

Zdjęcie z Instagrama

          Niestety „Balzakiana” Jacka Dehnela mnie bardzo rozczarowała. Już po przeczytaniu pierwszej strony wiedziałam, że pisarz jednak zainspirował się też stylem pisania Balzaca. Mimo to nie chciałam skreślać tej książki, przeczytałam nawet wszystkie cztery opowiadania.

Wszystkie miały przynajmniej jeden minus, a do dwóch mam o wiele więcej zarzutów.

          W pierwszym opowiadaniu autor za bardzo skupił się na dokładnym zbudowaniu bohaterów. Zarówno tych głównych, których dotyczyła ta historia, jak i tych pobocznych. Gdyby opuścić wszystkie opisy postaci i ich mieszkań, można by całość opisać w dwóch zdaniach. Po przeczytaniu tej historii miałam wrażenie jakbym przeczytała portret psychologiczny dwóch rodzin, praktycznie pozbawiony ciekawych losów.

Drugie opowiadanie nawet nie pamiętam o czym było. Myślę, że taki komentarz wystarczy. Znaczy to, że niczym się nie wyróżniło na tle pozostałych.

Trzecia historia miała dwie osie. Po jednej dla jednego głównego bohatera, a ich losy przeplatały się pomiędzy sobą. Mimo bardzo obszernych opisów, czytanie tego opowiadania sprawiło mi przyjemność. Zawiła akcja i dwa różne charaktery bohaterów, wywarły u mnie zainteresowanie ich życiem. Właściwie przeszkadzała mi tylko mniejsza ilość stron poświęconych bohaterowi, który był dla mnie ciekawszy. Zabrakło moim zdaniem dogłębniejszego wytłumaczenia motywów jego działań.

Czwarte opowiadanie jest moim ulubionym. Podobało mi się w nim wszystko oprócz zakończenia. Opisy i akcja były odpowiednio wywarzone, bohaterowie byli ciekawi, a ich losy przyjemne do śledzenia. Była to historia, w którą się zaangażowałam i naprawdę byłam zainteresowana tym co się stanie.

          Żałuję, że przeczytałam tę książkę, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Większość tych historii była dla mnie absurdalna i na pograniczu z fantastyką. Jednak najbardziej zdenerwował mnie pozytywistyczny styl, którego tak bardzo chciałam uniknąć.

          Pozwolę sobie nie rozdrabniać punktacji na kategorię, ponieważ w przypadku tej książki nie jest to właściwie możliwe i przydzielę jej od razu gwiazdki.

3/10 gwiazdek