31 grudnia 2019

"Love Actually" - wizualnie


      

         Autorzy okładki nie wykazali się zbyt dużą kreatywnością, ponieważ jest to zdjęcie, które widnieje również na płycie „Love Actually”.
Tekst z tylu niestety ma co najmniej 3 razy mniejszą czcionkę niż w środku, jest to też całkiem inny „charakter pisma”. Ten we wewnątrz jest o wiele ładniejszy i bardziej czytelny ze względu na wielkość.
Jest chyba tylko jeden plus tej okładki, mianowicie rozpiska na jakim poziomie trudności jest tekst i ile ma trudnych słów.

Przód okładki: 2,5 gwiazdki
Tył okładki: 3 gwiazdek

Dopasowanie tekstu: 2,5 gwiazdki
Ilustracje wewnątrz: brak

Całokształt: 3 gwiazdki
Suma: 2,2 gwiazdki

Ocena wizualna "Love Actually"

„Love Actually”, Richard Curtis



Cóż mimo świąt chciałam trochę podszkolić swój angielski. Tym razem sięgnęłam po książkę, która dostałam od mojej Pani z angielskiego.
Tytuł i autor: „Love Actually”, Richard Curtis
Gatunek: (trudno mi powiedzieć) romans
Ilość stron: 52
Data: 25 grudnia 2019
ISBN 978-1-4058-8226-2
Wydawnictwo: Pearson English Readers



Moja ocena: 9,3 gwiazdki.

Nie spodziewałam się po tej pozycji za wiele, ponieważ jest to właściwie skrót „Love Actually”. Co bardzo ważne nic nie zostało pominięte i każdy element został dokładnie opisany. Mimo to świetnie się bawiłam czytając te książkę.
Nie będzie to na pewno bardzo wyczerpująca recenzja, ponieważ jeśli się zna i lubi film, to książka też się wam spodoba.
Co bardzo podoba mi się w tej książce to prosty język i dosyć łatwe słownictwo. Kolejnym plusem są ćwiczenia gramatyczne na końcu książki.
Bohaterowie, ich dialogi i miasta, w których się znajdują są przedstawione równie dobrze jak w filmie.
Tak więc jest to idealna książka na świąteczny wieczorny wieczór.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 4 gwiazdki
dalsi: 3,5 gwiazdki

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 9,3 gwiazdki

Recenzja „Love Actually”, Richarda Curtisa

"Księga wyzwań Lily i Dasha" - wizualnie


Wczoraj niestety nie dałam rady napisać jeszcze oceny wizualnej „Księga wyzwań Dasha i Liliy" ale spokojnie dzisiaj się pojawi.
Nie jest to może najpiękniejsza książka, ale te bazgrołki na okładce mają coś w sobie. Co ważniejsze została ona zachowana w  świątecznym klimacie
i przedstawiła nam obie postaci. Kolorystyka tez pasuje do Bożego Narodzenia
w końcu czerwień i zielony. Jeszcze te elementy nawiązujące do Nowego Jorku, Statua Wolności. Z tylu oprócz opisu są jeszcze prezenty i wieżowiec.
Dobrze, że tytuł w każdym miejscu jest napisany tą samą czcionką i ma żółty kolor. Tak samo autorzy są dopasowani do tytułu.
Rysunków w środku nie ma, więc nie mam nic więcej do napisania. Tak więc całość mimo prostoty prezentuje się całkiem dobrze.

Przód okładki: 4,5 gwiazdki
Tył okładki: 4,5 gwiazdki

Dopasowanie tekstu: 4,5 gwiazdki
Ilustracje wewnątrz: brak

Całokształt: 4 gwiazdki
Suma: 3,5 gwiazdki

Ocena wizualna "Księgi wyzwań Lily i Dasha" Rachel Cohn, Davida Levithana

30 grudnia 2019

„Księga Wyzwań Lily i Dasha”, David Levithan, Rachel Cohn

Niby pisanie w nocy idzie mi łatwiej, mam więcej do napisania, a tu kolejna wpadka i zapomniałam o książce.
Tym razem była to świąteczna opowieść. Była to bardzo przyjemna książka, na spokojnie można by ją przeczytać w jeden do dwóch dni. Mi zajęło to trzy, ponieważ jednego dnia nie miałam w ogóle czasu. Bez zbędnego przedłużania przejdę do recenzji.
Tytuł i autor: „Księga Wyzwań Lily i Dasha”, David Levithan, Rachel Cohn
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ilość stron: 312
Data: 22.12 – 24.12. 2019 r.
ISBN 978-83-8074-001-3
Wydawnictwo: Bukowy Las
Moja ocena: 8,5 gwiazdki.

         „Księga Wyzwań Lily i Dasha” zaczyna się znalezieniem przez Dasha, czerwonego notatnika z wyzwaniami w jego ulubionej książki. Jest on zostawiony parę dni wcześniej przez Lily. Jest on sposobem w jaki ta dwójka się komunikuje
i poznaje. Tylko, czy ich realne wersje dogadałyby się równie dobrze jak te utrwalone w notatniku?
         To co podoba mi się w tej książce to, to, że Boże Narodzenia i całe święta są tłem, tak samo jak wątek romantyczny. Bardzo dobrym pomysłem było też to, że obaj bohaterowie są swoimi przeciwieństwami i rzeczywiście są wykreowani tak, jak by się nie znali, a myślę, że powodem jest to, że Dasha pisał David Levithan,
a Liliy Rachel Cohn. Jeśli chodzi o bohaterów to o dziwo jest, to jedna
z nielicznych pozycji, w której bardziej się przywiązałam do drugoplanowych bohaterów. Nie są oni tak wykreowani jak głowni, maja parę powtarzających się zachowań, kwestii, a mimo to są zabawniejsi.
         Pomysł z notatnikiem przypadł mi do gustu, jest to coś nowego
i oryginalnego. Cieszę się, że wypełnianie kolejnych wyzwań stało się główna osią. Ostatnie parę rozdziałów zmieniło zupełnie przebieg i historii, pojawił się nawet jeden mniej lub bardziej przewidywalny zwrot akcji. Kiedy już się cieszyłam na zakończenie, że będzie inne, ciekawe, a dostałam coś zupełnie nie zrozumiałego. Niby się wyjaśnia jest zakończenie akcji, ale mam wrażenie, że przy oddawaniu rękopisu ktoś zgubił ostatni rozdział.
         Podsumowując pomysł, początek i rozwinięcie super, ciekawe, ciepłe
i niezobowiązującego czego jednak oczekujemy od świątecznych książek. Zakończenie gorzej, bo zamiast kończyć pojawia się przynajmniej jedno pytanie.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 4 gwiazdki

Świat przedstawiony: 4,5 gwiazdki
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 4 gwiazdki
dalsi: 5 gwiazdki

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 8,5 gwiazdki

Recenzja „Księgi Wyzwań Lily i Dasha”, Davida Levithana, Rachel Cohn

29 grudnia 2019

"Tru" - wizualnie


         Jak to bywa w literaturze dziecięcej książka pełna jest ilustracji i to jakich. Całość jest przedstawiona z jednej strony realistycznie, prawdziwie, z drugiej trochę bajkowo.
         Przód, jak i tył okładki jest częścią historii, co jeszcze bardziej mi się podoba. Tytuł jest stworzony z gałązek, tak jak do gry w podchody w parku.
Litery są duże, co umożliwi nawet trochę starszemu dziecku przeczytanie samodzielnie książki. Z tylu są trochę mniejsze, ale też możliwe do przeczytanie. Czcionka w tytułach rozdziałów jest bardzo ozdobna, ma nawet bajkowe zawijasy obok.
         Wszystko jest wydane w taki sposób, że oglądając same ilustracje można poznać historię zajęcy.

Przód okładki: 5 gwiazdek
Tył okładki: 5 gwiazdek

Dopasowanie tekstu: 4,75 gwiazdki
Ilustracje wewnątrz: 5 gwiazdek

Całokształt: 4,75 gwiazdki
Suma: 4,9 gwiazdki

Ocena wizualna "Tru", Barbara Kosmowska

"Tru", Barbara Kosmowska


Tak sobie dzisiaj siedziałam i myślałam, i stwierdziłam że najlepiej mi się pisze w nocy, więc nie wiem jak będę pisać jak wrócę do szkoły. Ale teraz się nie będę zastanawiać i wymyślę coś później.
Tytuł i autor: „Tru”, Barbara Kosmowska
Gatunek: literatura dziecięca
Ilość stron: 80
Data: 25.12.2019 r.
ISBN 978-83-800-195-6
Wydawnictwo: Media Rodzina
 Moja ocena: 9,05 gwiazdki.

Miałam ochotę na literaturę dziecięcą, więc sięgnęłam po „Tru”, Barbary Kosmowskiej. Był to bardzo dobry wybór, bo mimo małej ilości stron jest to bardzo mądra i wielowarstwowa opowieść. Czyta się ją szybko i przyjemnie. W historii
o zajączkach małe dziecko jak i dorosły znajdzie coś dla siebie. Dzieci bajkowy
i ciekawy świat, a dorośli opis z innej strony współczesnych problemów. Barbara Kosmowska idealnie spersonalizowała całą wioskę zajęcy. Swoją drogą jest ona prosta, ale szczegółowo przedstawiona. Z dużym zainteresowaniem śledziłam pomysły i życie Tru.
Polecam tę książkę każdemu, kto chce poczytać o współczesnych problemach w trochę innym wydaniu.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 4 gwiazdki
dalsi: 3,75 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 3,5 gwiazdki
dalsi: 4 gwiazdki

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 9,05 gwiazdki

Recenzja "Tru", Barbary Kosmowskiej

28 grudnia 2019

"Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie." - wizualnie


    

     „Przyjaciele” są wydani w świetny sposób, oddają ducha serialu.
Bardzo dobrym pomysłem było umieszczenie fragmentu intra na przodzie okładki. Chyba wszystkim stara, żółta sofa kojarzy z tym właśnie serialem. Kolorystyka oczywiście jest niczym odkrywczym, ponieważ po prostu jest zaczerpnięta
z serialu. Mimo to cieszę się, że wszystko zostało zachowane w jednym z tylu. Tak jak sam tytuł: „Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie.”, ten kto oglądał Przyjaciół wie, że jest to charakterystyczny sposób tytułowania odcinków.
         W opisie książki trochę przeszkadzała mi objętość, a tak, to wszystko było
w porządku. Dobrym pomysłem było też umieszczenia zdjęcia aktorów. Przechodząc do zdjęć, jest ich też parę w samej książce, co umila lekturę.
Co ważniejsze są one wyraźne, nie to co moje J, i podpisane. Jedyne co mi przeszkadza we wnętrzu, to wydzielone co ważniejsze fragmentu z tekstu. Bardzo mnie to rozpraszało, nie dość, że było napisane w nich to samo, to jeszcze były na szarym tle.

Przód okładki: 5 gwiazdek
Tył okładki: 4,5 gwiazdki

Dopasowanie tekstu: 4,5 gwiazdki
Ilustracje wewnątrz: 5 gwiazdek

Całokształt: 4 gwiazdki
Suma: 3,8 gwiazdki

Ocena wizualna "Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie.", Kelsey Miller

26 grudnia 2019

"Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie.", Kelsey Miller


         Jestem fanką „Przyjaciół”, więc oczywiste jest, że jak tylko dowiedziałam się, że wyjdzie książka o kulisach serialu, przeczytam ją w bliższej lub dalszej przyszłości, no i w listopadzie nadszedł ten moment.
Tytuł i autor: „Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie”, Kelsey Miller
Gatunek: non-fiction
Ilość stron: 380
Data: 14.12 – 21.12. 2019 r.
ISBN 9 788381 293082
Wydawnictwo: Sine Qua Non


         Ta książka przedstawia historię powstawania jednego z najbardziej oglądanych seriali na świecie. Jest ona opowiedziana od samego pomysłu aż po ostatni sezon. Jednak za nim zaczyna się opowieść, autorka przytacza początki reżyserów i to jak się poznali.
Kelsey Miller przedstawia w jaki sposób wybrano aktorów i dlaczego akurat oni zostali obsadzeni w rolach szóstki przyjaciół. Skąd pojawił się pomysł na tytuł i to jak duży wpływ na teraźniejszą kulturę mieli „Przyjaciele”.
         Mimo, że jest to, można powiedzieć literatura faktu, czyta się ją bardzo przyjemnie, momentami jest zabawna jak sam serial. Jest też wiele momentów wzruszeń i smutków.
         Ta książka jest zdecydowanie niezwykła kopalnia wiedzy o serialu i pozwala nam spojrzeć na niego pod różnymi kątami, reżyserów, aktorów i wielu innych. Moim zdaniem jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana „Przyjaciół”.
         Na początku myślałam, że ocenię tę książkę jak zwykle według mojego rankingu, ale spojrzałam na niego jeszcze raz i doszłam do wniosku, że nie mato sensu. Tak więc dzisiaj będzie bez gwiazdek.

Recenzja  "Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie.", Kelsey Miller

"Perły i wieprze" - wizualnie


Przykro mi, ale niestety przy tej ocenie nie będzie zdjęcia z powodów wymienionych w recenzji. Ta książka cechuje się jednak minimalizmem i z tyłu jest w połowie biała i w połowie pomarańczowa. Dlatego ta recenzja będzie taka krótka.
Mogę się jedynie wypowiedzieć o rycinie zamku z przodu, jest on bardzo ładny, ale niestety kompletnie nie pasuje do treści.
Czcionka czytelna, książka wewnątrz ładnie i czysto rozłożona, to tyle.

Przód okładki: 3 gwiazdki
Tył okładki: 3 gwiazdki

Dopasowanie tekstu: 5 gwiazdek
Ilustracje wewnątrz: brak

Całokształt: 4 gwiazdki
Suma: 3 gwiazdki

Ocena wizualna "Pereł i wieprzy" Kornela Makuszyńskiego

"Perły i wieprze", Kornel Makuszyński

Tytuł i autor: „Perły i wieprze”, Kornel Makuszyński
Gatunek: satyra
Ilość stron: 214
Data: 03.12 – 08.12.2019 r.
ISBN brak
Wydawnictwo: Literackie Kraków

Moja ocena: 9,8 gwiazdki.

„Perły i wieprze” Kornela Makuszyńskiego są satyrą młodopolskiej cyganerii artystycznej. Pierwsza część „O perłach” jest krótsza od drugiej
i opowiada historię Pawła Kiercza, znalazcy sznura pereł. „O wieprzach” opowiada losy Szymona Chrząszcza i Eustachego Szczygła.
Pana Makuszyńskiego polubiłam już po przeczytaniu „Szatana
z siódmej klasy”, jednak po tej lekturze może aspirować do miana jednego
z ulubionych autorów.
Świat, zdarzenia i postaci są w tak realistyczny sposób przedstawione. Nawet to krótkie opowiadanie zostało przedstawiony w bardzo ciekawy sposób. Głównego bohatera nie sposób nie lubić, to jak pozytywnie jest nastawiony do świata. Każdemu panu z osobna została poświęcona taka sama ilość czasu. Muszę się niestety przyznać, że mimo różnic w charakterze Chrząszcza i Szczygła przy drugim rozdziale miałam problem z rozróżnieniem ich. Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, to można by ich wykreować trochę dokładniej, ale mimo to są rozpisani lepiej niż bohaterowie w bardziej współczesnych książkach.
Wszystkie wydarzenia przedstawione są z przymrużeniem oka
i w dowcipny sposób. Najchętniej bym Wam tutaj przytoczyła jeden fragment, ale niestety pożyczyłam książkę i jak się okazało nie zapisałam sobie cytatu.
Jest to jedna z mądrzejszych i przy okazji bardzo zabawnych książek jaką
w życiu czytałam. Człowiek uczy się przez zabawę jak głosi, jeśli dobrze pamiętam, oświeceniowe hasło.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 4,75 gwiazdki
dalsi: 4,5 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4,75 gwiazdki

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 9,8 gwiazdek

Recenzja "Pereł i wieprzy" Kornela Makuszyńskiego 

25 grudnia 2019

"Morderstwo w zaułku" - wizualnie


Dzisiaj przychodzę do Was z oceną wizualną "Morderstwa w zaułku".

Ta okładka nie należy do najładniejszych, jakaś zielonkawa poświata i ulica, nic ciekawego.
Mimo prostoty zadbano o kolory z tej samej palety, dzięki czemu tworzą one spójną całość
i opis fabuły też jest na zielonym tle.
Wielkość czcionki w na okładce i w środku jest bardzo dobrze dobrana. Autor jest znacznie większy od reszty, ale dzięki temu od razu wiadomo czyje jest to dzieło.
Dobrze też, że okładka została utrzymana w tym samym stylu co pozostałe książki w tym wydaniu.

Przód okładki: 3 gwiazdki
Tył okładki: 5 gwiazdek

Dopasowanie tekstu: 5 gwiazdek
Ilustracje wewnątrz: brak

Całokształt: 4 gwiazdki
Suma: 3,4 gwiazdki

Ocena wizualna "Morderstwa w zaułku" Aghaty Christie

24 grudnia 2019

"Morderstwo w zaułku", Agata Christie

Czas na kolejną zagadkę z którą musi się uporać Herkules Poirot.
Tytuł i autor: „Morderstwo w zaułku”, Agatha Christie
Gatunek: kryminał
Ilość stron: 288
Data: 28.11 – 02.12. 2019 r.
ISBN 978-83-271-5394-4
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Moja ocena: 9,9 gwiazdki.

„Morderstwo w zaułku” jest zbiorem opowiadaniem, wszystkich czterech głównym bohaterem jest Herkules Poirot.
Agacie Christie bardzo dobrze poradziła sobie z krótką formą. Większość opowiadań jest dopracowanych. Większość, ponieważ ostatnie było jednak trochę za krótkie i nie można było poczuć klimatu zbrodni. Będzie to krótka recenzja, bo już po tych paru zdaniach nie mam nic więcej do dodania.
Książki Agaty Christie czyta się z taką samą łatwością z jaką jej przychodzi stworzenie nowej intrygi.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 4,5 gwiazdki

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 9,9 gwiazdki

Recenzja "Morderstwa w zaułku" Aghaty Christie

"Każdego dnia", David Levithan


Wracamy na właściwe tory, teraz powinnam już pisać po kolei.

Tytuł i autor: „Każdego dnia" David Levithan
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ilość stron: 256
Data: 08.11 - 21.11.2019 r.
ISBN brak
Wydawnictwo: Dolnośląskie






Moja ocena: 4,3 gwiazdki.
Sięgnęłam po „Każdego dnia” z myślą, że przeczytam lekką młodzieżówkę, a 256 stron zajęło mi prawie dwa tygodnie. Z jednej strony mogę już być za stara na tego typu historię, z drugiej jednak była ona po prostu słaba. Bohaterowie płascy, bez żadnych konkretnych cech. Pomysł dobry, ale napisany w jak najprostszy sposób się da. Pojawia się tylko jeden wątek, który ratuje tę książkę,
a i tak mam wrażenie, że został wciśnięty na siłę.
         „Każdego dnia” opowiada historię chłopaka, który codziennie budzi się
w nowym ciele i pewnego dnia wstaje jako chłopak Rhiannon, po tym jednym krótkim zdaniu znacie już całą książkę; tak więc widzicie jaka nudna była.
Jedynie zakończenie daje nadzieje na podwyższenie oceny, ale kiedy zaczyna robić się ciekawie, książka kończy się. Niby jest druga część, ale czy ja chcę ją czytać, nie lubię zostawiać niedokończonej historii. Pożyjemy zobaczymy, jeśli się za nią zabiorę, to raczej w dalszej przyszłości.
         Podsumowując, nie polecam tej książki ludziom w moim wieku, raczej 13 latkom, chyba do tej grupy wiekowej jest kierowana ta książka.

Początek: 3 gwiazdki
Fabuła: 4 gwiazdki
Koniec: 4,5 gwiazdek

Świat przedstawiony: 2,5 gwiazdki
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 4 gwiazdki
dalsi: 2 gwiazdki
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 1 gwiazdka
dalsi: 0,5 gwiazdki

Język: 3 gwiazdek
Sposób pisania: 3,5 gwiazdki

Końcowy wynik: 4,3 gwiazdki

Recenzja "Każdego dnia" Davida Levithana

23 grudnia 2019

Wielka Czwórka - wizualnie

Coś ostatnio mam problem z systematycznością. na szczęście teraz są święta, mam trochę wolnego, więc powinno mi się udać nadrobić zaległości. 

Teraz przechodząc do rzeczy, z dużym opóźnieniem, przesyłam Wam ocenę wizualną "Wielkiej Czwórki".

Na pierwszy rzut oka okładka nie należy do tych co zostaną na długo
w pamięci. Zwykła szachownica niedobrana do historii. Lecz kiedy zacznie się drugą połowę książki okazuję się, że odgrywa ona jakąś rolę w całej historii.
Mimo prostoty zadbano o kolory z tej samej palety, dzięki czemu tworzą one spójną całość.
Wielkość czcionki w na okładce i w środku jest bardzo dobrze dobrana. Autor jest znacznie większy od reszty, ale dzięki temu od razu wiadomo czyje jest to dzieło.

Przód okładki: 4 gwiazdki
Tył okładki: 5 gwiazdek

Dopasowanie tekstu: 5 gwiazdek
Ilustracje wewnątrz: brak

Całokształt: 4,5 gwiazdki
Suma: 3,7 gwiazdki

Ocena wizualna "Wielkiej Czwórki" Aghaty Christie

08 grudnia 2019

Wielka Czwórka, Agata Christie

Dwóch mi się na pewno nie uda napisać, ale jest chociaż jeden.
Ostatnio pojawiła się recenzja „Hazel Wood”, a zapomniałam, że wcześniej czytałam „Wielka Czwórkę” Agaty Christie, dlatego musimy się trochę cofnąć i dzisiaj zrecenzuje Wam książkę królowej kryminałów.
Tytuł i autor: „Wielka Czwórka”, Agata Christie
Gatunek: kryminał
Ilość stron: 194
Data: 28.10 – 01.11. 2019 r.
ISBN 978-83-271-5403-3
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Moja ocena: 10 gwiazdek


„Wielka Czwórka” przedstawia jedną z wielu przygód belgijskiego detektywa Herkulesa Poirota. Tym razem jest on na tropie nie jednego, czterech groźnych przestępców, którzy chcą przejąć władzę nad światem.

         Coś trudno mi zebrać słowa do tej recenzji, nie wiem o czym pisać. Chyba za długo zwlekałam z napisaniem jej i nie pamiętam, co mi się podobało, a co nie.
Każda sytuacja przedstawiona w tej książce mnie zaskakiwała, nie wiem jak Christie miała taka lekkość w pisaniu kryminałów. Każdy zaczęty wątek jest potrzebny do rozwiązania zagadki, każde zdanie ma wpływ na to kto jest mordercą, wszystko tworzy spójna całość. Postać głównego bohatera jest wykreowana w zadziwiający sposób, jego dziwactwa w każdej książce są wyrysowane tak, że ma się wrażenie, że sam Herkules Poroit stoi obok ciebie. Jego przyjaciel również, obaj panowie mają taką manierę, po której można by ich poznać, bez wspomnianych wcześniej imion.
Chyba nie będę się dłużej rozwodzić, jeśli ktoś lubi kryminały, lubi twórczość Agaty Christie, to ta książka z pewnością mu się spodoba. Książki tej autorki są też dobre, żeby zacząć przygodę z tym gatunkiem.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 10 gwiazdek

Recenzja "Wielkiej Czwórki" Aghaty Christie

07 grudnia 2019

Hazel Wood - wizualnie

W końcu do Was wróciłam.  Może nawet uda mi się jutro opublikować jutro dwa posty, ale niczego nie obiecuję.

Hazel Wood jest jedną z najładniej wydanych książek, które czytałam w ostatnim czasie. Ma ona twardą oprawę z tłoczonymi literami, żółtawe kartki, idealną czcionkę i piękne ilustracje, które nadają klimat.
Na okładce widnieją niebieskie liście, które przywołują na myśl tytułowy las. Opis jest na takim samym tle, jak przód, ale liście są lekko ukryte, żeby nie rzucały się w oczy.
Autor jest napisany pięknym złotem, a tytuł takim samym stylem jak opis i tekst wewnątrz. całość jest napisana moją ulubiona czcionką, jest ona trochę ozdobiona, ale nie do przesady.
Matko, to jak klimatyczne są ilustracje w tej książce trudno wyrazić słowami na początku jest przepiękna rycina, która jest w pasowana w to co się dzieje w rozdziale. Oprócz tego pojawia się tam parę fragmentów z książki babki głównej bohaterki, które są wydzielone ilustracjami na kantach.
Nie wierzę jak dokładnie została wydana na książka, każdy element został dopracowany.

Przód okładki: 5 gwiazdek
Tył okładki: 5 gwiazdek

Dopasowanie tekstu: 5 gwiazdek
Ilustracje wewnątrz: 5 gwiazdek

Całokształt: 5 gwiazdek
Suma: 5 gwiazdek

Za każdym razem po dodaniu zdjęcia mówię sobie, że następne zrobię lepsze, ale jak widać, jak zwykle nie wyostrzyłam aparatu. Może w końcu się uda...

Ocena wizualna "Hazel Wood" Malissy Albert

01 grudnia 2019

Przeprosiny

Bardzo przepraszam, że w zeszłym tygodniu nie pojawiła się recenzja, ale miałam za dużo na głowie i nie dałam rady napisać.  Dzisiaj niestety też nic się nie pojawi, ponieważ zepsuł mi się komputer i nie miałam czasu pisać. Postaram się dodać coś w piątek, a jak nie, to jak zwykle w niedzielę. Jeszcze raz bardzo przepraszam i miłego wieczoru.

Przeprosiny

17 listopada 2019

Hazel Wood, Melissa Albert


Matko, kompletnie  nie wiem co napisać we wstępie, chyba po prostu przejdę do rzeczy. 

Tytuł i autor: „Hazel Wood”, Melissa Albert
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ilość stron: 373
Data: 04.11-07.11.2019r.
ISBN 978-83-8008-501-5
Wydawnictwo: Media Rodzina
 Moja ocena 9, 95 gwiazdki.
         Hezel Wood opowiada o pechowym życiu siedemnastoletniej Alice. Przez całe swoje życie główna bohaterka razem ze swoją mamą przeprowadza się z jednego miasta do drugiego. Pewnego dnia jej babka, autorka kultowych historii umiera,  wjwojej posiadłości Hazel Wood. Parę tygodni później jej matka znika, porwana przez tajemniczą postać z groźnej krainy, o której pisała babcia Althea. Dotychczas Alice wystrzegała się dziwacznych fanów swojej babki. Teraz jednak nie ma wyboru i postanawia skorzystać z pomocy kolegi ze szkoły, a jednocześnie wielbiciela twórczości Althei – Ellery’ego Fincha. Razem wyruszają do Hazel Wood, by uratować matkę.
         Zanim przejdę do plusów zacznę od minusów, co zabawne jest on już na początku książki. Mianowice chodzi o to, że akcja za szybko się rozwijała. Miałam wrażenie, że autorka chce skończyć jak najszybciej książkę. Nie miałam czasu się delektować tym co się dzieje, bo już pojawiał się kolejny ważny element. Reszta książki była już w normalnym tempie, mogłam na spokojnie pomyśleć o tym co się wydarzyło i w pełni, to przeżyć, a działo się naprawdę wiele. Dawno nie czytałam tak dobrze rozbudowanej historycznie książki. Za każdym razem jak coś się wyjaśniało miałam ochotę płakać. Tak bardzo zżyłam się z bohaterami. Pokochałam Alice, jej matkę i oczywiście Fincha, który był najlepszym bohaterem, uwielbiałam jego teksty, poczucie humoru i to w jaki sposób opiekował się Alice. Bardzo podobało mi się, to jaką relacje między bohaterami stworzyła Melissa Albert, bardzo bałam się, że pójdzie na łatwiznę i jak to w książkach młodzieżowych bywa połączy głównych bohaterów. Sama babka mimo, że występowała tylko
w opowieściach była świetnie wykreowana, poznałam ją bardzo dokładnie
i zawsze jak była o niej mowa miałam ciary na plecach.
         Historia jaką stworzyła autorka jest niesamowita, niepowtarzalna
i nieprzewidywalna. Naprawdę dawno nie czytałam książki o tak ciekawej historii. Chociaż jak tal teraz sobie myślę, to jest ona w pewnym stopniu podobna do Uroczyska Colina Meloya, może to być spowodowane występowaniem magicznej krainy i porwaniem, ale poza tym jest ona diametralnie różna i nawet porwali kogoś innego.
         Jeżeli chodzi o świat, to jest on czarujący ten prawdziwy, jak
i magiczny. Mio, że do prawdziwego świata przedostają się magiczne postaci, to nie został on przekoloryzowany, a co najważniejsze bohaterowie mają realne problemu, które spotykają każdego z nas. Ten element podobał mi się najbardziej, ponieważ mimo fantastyki tej książki jest ona jak najbardziej prawdziwa.
         Przypomniało mi się coś jeszcze, co nie do końca mi odpowiadało, nawet nie wiem jak to nazwać. Chodzi o to, że był moment w tej książce, kiedy autorka popłynęła i myślałam, że książka nie powróci na dobre tory
i, że będę narzekać na zakończenie, ale potem okazało się, że było to w miarę potrzebne, a zakończenie było rewelacyjne. Nigdy nie spodziewałam bym się tego co się wydarzy, pomysł genialny.
         Podsumowując książka przecudowna, niezwykle barwna, prawdziwa i co najważniejsza jeden tom, takich książek nam brakuje. Zawsze autorzy rozpisują się na nie wiadomo ile tomów, a tu proszę da się napisać jedną z lepszych jednotomowych książek jakie czytałam. Jedyne co mnie smuci, to to, że za początek nie będę mogła dać 5 gwiazdek. Cieszy mnie też fakt, że jakieś studio kupiło prawa do ekranizacji, mam nadzieję, że doczekamy się filmu, bo jestem naprawdę ciekawa sposobu przedstawienia tej historii.

Początek: 4,75 gwiazdek
Fabuła:  5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdki

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 9,95 gwiazdek

Recenzja "Hazel Wood" Melissy Albert

11 listopada 2019

Zabójcza Pamięć - wizualnie


Dzisiaj z małym opóźnieniem przeszłam do Was z oceną wizualną „Zabójczej Pamięci”, Kena Foletta.

Jak dobra jest historia opisana przez Foletta, tak brzydka jest okładka
i oprawa graficzna całej książki. Na okładce widać siedzącego w tunelu mężczyznę, który jest zgarbiony i załamany swoim życiem. Kolorystyka jest całkiem ładna, ponieważ jest po prostu stonowana. Jeśli chodzi o kolory, to dobrym pomysłem było zrobienie tła opisu w takim samym kolorze jak jeden z odcieni niebieskiego
z okładki. Jednak niestety całość prezentuje się jak jakiś poradnik dla ludzi
z depresja, co nie kojarzy się w ogóle z treścią.
Kolejny aspekt, to białe strony, czy wydawcy naprawdę nie wiedzą jak zabójcze bywają białe kartki. Cały czas trzeba uważać, żeby nie czytać w miejscu niezwykle naświetlonym, bo można zostać oślepionym. Tak, wiem marudzę, dla części z Was, to są tylko kartki, ale dla mnie jest, to bardzo ważne na jakim papierze zostanie wydrukowana książka.
Czcionka nie była najgorsza, po prostu najzwyklejszy Ariel, co w przypadku tej historii nadawało charakteru. Jak widać Czesiem najlepiej postawić na prostotę.
Jak możecie przeczytać mimo, że myślałam, że to wydanie jest straszne, to znalazłam parę pozytywów. Zawsze te oceny są krótsze od recenzji, mimo to cieszę się, że mogę się z kimś podzielić moja opinią.

Przód okładki: 2,5 gwiazdki
Tył okładki: 5 gwiazdek

Dopasowanie tekstu: 4,5 gwiazdki
Ilustracje wewnątrz: brak

Całokształt: 3,5 gwiazdki
Suma: 3,10 gwiazdki

Ocena wizualna "Zabójczej pamięci" Kena Folleta

03 listopada 2019

Zabójcza Pamięć, Ken Follett


Tak ostatnio pisałam, tym razem zabrałam się za coś poważniejszego. Sięgnęłam po „Zabójczą Pamięć” Kena Folletta, która ,jak to moja mama powiedziała, jest klasyczną powieścią śledczą.
Tytuł i autor: „Zabójcza Pamięć”, Kenn Follett
Gatunek: kryminał
Ilość stron: 480
Data: 24.10 - 27.10.2019 r.
ISBN 978-83-7885-581-1
Wydawnictwo: ALBATROS
Moja ocena: 9,9 gwiazdki

Opowiada ona historię mężczyzny, który w 1958 roku budzi się na podłodze toalety waszyngtońskiej Union Station. Nie wie on jak się tam znalazł, a nawet nie pamięta swojego imienia. Nie wie o sobie nic, nie ma też pieniędzy, z mglistymi wspomnieniami próbuje odkryć prawdę o swoim życiu. Najbliższe parę dni głównego bohatera są prowadzone w formie dziennika z dokładnym zapisem godzin, co bardzo dobrze zarysowało czas i okoliczności najbliższych wydarzeń

Historia ta już od pierwszego zdania porywa nas w przedziwny wir wydarzeń, które z każdą stroną nabierają coraz dziwniejszy obrót. Czytając „Zabójczą Pamięć” nie mogłam się oderwać od książki, razem z bohaterem odkrywałam coraz to nowe wydarzenia z jego życia. Mimo braku informacji
o mężczyźnie jest on bardzo dobrze zarysowaną postacią, na pewno bardzo pomogły w tym wstawki z przeszłości, które swoją drogą były niezwykle ciekawą częścią historii i pomagały nam się dowiedzieć pewnych informacji o antagoniście. Bardzo spodobało mi się zakończenie, ponieważ byłam zdziwiona sytuacją, która zaszła i kompletnie nie spodziewałam się, że ta osoba okażę się zła. Follett bardzo dobrze i powoli prowadził nas do rozwiązania sprawy braku pamięci głównego bohatera. 
Pisze on swoją historię bardzo lekkim i przyjemnym językiem, raz po raz wstawiając zabawne elementy, co zmniejsza trochę napięcie, ale nie na tyle, żeby zapomnieć co się przytrafiało poszczególnym bohaterom. Mimo swojej małej objętości każdemu bohaterowi została poświęcona taka sama część historii, dzięki czemu mogłam ich bardzo dobrze poznać. 
Mam nadzieję, że częściej uda mi się trafiać na tak dobre kryminały.

Początek: 5 gwiazdek
Fabuła: 5 gwiazdek
Koniec: 5 gwiazdek

Świat przedstawiony: 5 gwiazdek
Bohaterowie (wykreowanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 5 gwiazdek
Bohaterowie (przywiązanie):
główni: 5 gwiazdek
dalsi: 4,5 gwiazdki

Język: 5 gwiazdek
Sposób pisania: 5 gwiazdek

Końcowy wynik: 9,9 gwiazdki

Recenzja "Zabójczej pamięci" Kena Folletta