18 lipca 2020

"Dyskretny urok Fenet Branca", James Hamilton - Paterson

         O mamo, jednak miałaś racje, dawno nie czytałam tak dziwnej książki, w sumie już dawno nie doczytałam książki, bo tak było tym razem. Po tych dwudziestu stronach stwierdzam, że gorszej książki jeszcze nie czytałam. Niby to dopiero początek, ale stwierdziłam, że nie będę tracić czasu na coś takiego. A piszę tu o „Dyskretnym uroku Fernet Branca”, Jamesa Hamiltona - Patersona. Nie wiem, czemu ale ubzdurałam sobie, że to kryminał, ale nie. To jest jakaś nieśmieszna komedia, chociaż "lubimy czytać" mówi, że to literatura piękna, ale piękne to to nie jest :-)).

Tytuł i autor: „Dyskretnym uroku Fernet Branca”, James Hamilton - Paterson

Gatunek: komedia

Ilość stron: 316

Data: 16.07.2020 r.

ISBN 978-83-62836-06-2

Wydawnictwo: Bona

Moja ocena: 0,3 gwiazdki.


         Jak możecie się domyślić ta recenzja nie będzie długa i będzie was odwodzić od dawania szansy tej książce tak jak ja to zrobiłam. Ale do sedna, jest to historia dziejąca się w czasie toskańskiego lata opwiadająca o drobnym oszustwie agenta nieruchomości, który połączył ze sobą dwie zupełnie różne dusze, jego i ją (jak mówi opis, czyli Geralda i Martę). To właściwie tyle co się dowiadujemy. Jeśli wierzyć opinią z lubimy czytać i „Sunday Times” oraz „The Times” ma być to satyra wyśmiewająca wszystkich i wszystko, przede wszystkim tą piękną i wymarzoną Italię. Trudno mi powiedzieć, czy tak jest na pewno były tam ironiczne elementy, ale mnie one nie rozbawiły.

         Już pierwsze parę stron mnie zniechęciło swoją dziwną narracją. Mianowicie główny bohater, albo autor, trudno stwierdzić kto, zwraca się wprost do czytelnika, co więcej jest to tak wyrwane z kontekstu i bez powiązania z dalszą częścią, że nie wiem o co Panu Hamiltonowi - Patersonowi chodziło.

„Jeśli musisz koniecznie przylecieć latem na lotnisko w Pizie wychodząc z terminalu będziesz prawdopodobnie przedzierać się przez zgraje wchodzących, czerwonych od słońca Angoli, poirytowanych  stukających bagażami.”

         Jeśli chodzi o tę słoneczną Italię to jest ona tylko na okładce…, samo miejsce, w którym rozgrywa się te parędziesiąt stron w ogóle nie jest opisane. Autor za to przywiązuję ogromną wagę do opisów przygotowanych potraw. W ciągu 20 stron pojawiają się aż trzy niestandardowe potrawy z dokładnie wypisanymi składnikami i przygotowaniem ich. Nie mówię, że jest to zły pomysł, bo z pewnością jest bardzo oryginalny, ale czemu dania są ważniejsze od chociażby cech głównych bohaterów?

       No i to właściwie tyle, to jest to co zdążyło mnie zniechęcić. Mogę jej wystawić gwiazdki, ale nie będzie to bardzo wiarygodne. A i jeszcze jedno, ponieważ nie pojawi się ocena wizualna, to napiszę jeszcze jedno zdanie; okładka jest ładna, przynajmniej pasuje do opisu, ale te literki - mniejszych się nie dało?

    Tak musiałam ponarzekać na wszystko, bo naprawdę liczyłam, że moja mama jednak się myliła i nie będzie to takie okropne.

Początek: 0,5 gwiazdki

Fabuła: 0,5 gwiazdki

Koniec: brak opinii

 

Świat przedstawiony: 0 gwiazdek

Bohaterowie (wykreowanie):

główni: 0 gwiazdek

dalsi: brak opinii

Bohaterowie (przywiązanie):

główni: 0 gwiazdek

dalsi: brak opinii

 

Język: 0,5 gwiazdki

Sposób pisania: 0 gwiazdek

 

Końcowy wynik: 0,3 gwiazdki

Recenzja "Dyskretnego uroku Fenet Branca", James Hamilton - Paterson

2 komentarze:

  1. Nuda i żarty, które nie śmieszą. Nawet w czasie wakacji szkoda na tą książkę czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? To, że mamy więcej czasu na czytanie, nie znaczy, że mamy sięgać po nudne książki

      Usuń