01 września 2020

Wakacyjny Wrap Up

Już mamy 01.09, wakacje dobiegły końca, więc pora skonfrontować moją listę czytelniczą z początku lipca.

         W te dwa miesiące miałam przeczytać 8 książek, a łącznie udało mi się 13
i zaczęłam jeszcze jedną. Jestem tylko ciekawa, czy wywiązałam się z TBR, bo z tym różnie bywa. Poniżej znajdziecie listę tytułów, które chciałam i może przeczytałam, z krótką opinią. Jeśli będziecie chcieli o niej wiedzieć więcej to kliknijcie w link, który przeniesie Was do pełnej recenzji.

„Ostatnia godzina” Anny Bartłomiejczyk i MartyGajewskiej – specyficzny debiut młodych autorek. Pomysł był dobry, sama książka raczej średnia, a zakończenie było dosyć trudne do zrozumienia.

„Król z bliznami” Leigh Bardugo – bardzo dobra książka, moim zdaniem, najlepsza z Uniwersum Grishy.

„Czarny Świt”, ostatnia część „Żniwiarza” Pauliny Hendel – niestety wilki finał, na który czekałam nie był tak niesamowity jak oczekiwałam. Mimo to książka jako osobny twór była dobra.

„Ręka na ścianie” Maureen Johnson – książka, która trzymała mnie w napięciu i nie pozwoliła iść spać, „połknęłam” ją w jedną noc. Bardzo dobre zakończenie świetnej trylogii. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie pisałam o niej turaj, ani chyba na facebook' u, więc ogłaszam tutaj, koniecznie czytajcie tę serię!

„Red, White & Royal Blue” Casey McQuiston – książka dobra, ale nie tak bardzo jak o niej wszyscy mówili.

„Król Lear” William Shakespeare – jego niestety jeszcze nie przeczytałam.

„Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow – była bardzo mądra i rozwijająca książka. Kolejna lektura do listy tych ulubionych ;-). Mimo starodawnego języka czytało się ją dosyć łatwo. Największy problem miałam z rozdziałami o Piłacie.

„Cierpienie Młodego Wertera”, Johann Wolfganga von Goethe – to na pewno nie jest moja ulubiona lektura, bardzo nudna i męcząca. Ja rozumiem, że on cierpiał
i, że to romantyzm, ale ile można, im dalej tym było tylko gorzej.

„Przeklęte miasto”, Ellery Queen – niezbyt ciekawy kryminał, nie będę do niego wracać, szczególnie, że zostawiłam go w Olsztynie :-)).

„Księga Kłamstw”, Teri Terry – autorka miała naprawdę dobry pomysł, ale wykonanie nie było najlepsze, czegoś brakowało tej książce.

„Współlokatorzy”, Beth O’ Leary – zdecydowanie książka tej wakacji. Było w niej wszystko czego na tamten czas potrzebowałam, lekki niezobowiązujący romans młodzieżowy.

„Gdyby ocean nosił twoje imię”, Tahereh Mafi – powiem, że trudno mi w skrócie powiedzieć co z tą książką, uwierzcie mi najlepiej będzie jak sięgniecie po pełną recenzję.

„Czerwony śnieg”, Ian R. McLeod – dosyć słaby horror, który był zbiorem opowiadań pewnego „potwora”.

„Czerwone Zwoje Magii”, Cassandra Clare i WesleyChu – książka w starym dobrym stylu autorki całego Uniwersum grubaśnych tomiszczy :-)).

Oprócz tego zaczęłam serię „Igrzyska Śmierci”, Suzanne Collins.

         A jak to wyglądało u Was? Jeśli robiliście listy, to wywiązaliście się z nich? Udało Wam się przeczytać więcej książek niż myśleliście, że będziecie mieć czasu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz