Już mamy 01.09, wakacje
dobiegły końca, więc pora skonfrontować moją listę czytelniczą z początku
lipca.
W te
dwa miesiące miałam przeczytać 8 książek, a łącznie udało mi się 13
i zaczęłam
jeszcze jedną. Jestem tylko ciekawa, czy wywiązałam się z TBR, bo z tym różnie
bywa. Poniżej znajdziecie listę tytułów, które chciałam i może przeczytałam, z
krótką opinią. Jeśli będziecie chcieli o niej wiedzieć więcej to kliknijcie w
link, który przeniesie Was do pełnej recenzji.
„Ostatnia godzina” Anny Bartłomiejczyk i MartyGajewskiej – specyficzny debiut młodych autorek. Pomysł był dobry, sama książka
raczej średnia, a zakończenie było dosyć trudne do zrozumienia.
„Król z bliznami” Leigh Bardugo – bardzo dobra
książka, moim zdaniem, najlepsza z Uniwersum Grishy.
„Czarny Świt”, ostatnia część „Żniwiarza” Pauliny
Hendel – niestety wilki finał, na który czekałam nie był tak niesamowity jak
oczekiwałam. Mimo to książka jako osobny twór była dobra.
„Ręka na ścianie” Maureen Johnson – książka, która
trzymała mnie w napięciu i nie pozwoliła iść spać, „połknęłam” ją w jedną noc.
Bardzo dobre zakończenie świetnej trylogii. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie pisałam o niej turaj, ani chyba na facebook' u, więc ogłaszam tutaj, koniecznie czytajcie tę serię!
„Red, White & Royal Blue” Casey McQuiston – książka
dobra, ale nie tak bardzo jak o niej wszyscy mówili.
„Król Lear” William Shakespeare – jego niestety
jeszcze nie przeczytałam.
„Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow – była
bardzo mądra i rozwijająca książka. Kolejna lektura do listy tych ulubionych
;-). Mimo starodawnego języka czytało się ją dosyć łatwo. Największy problem
miałam z rozdziałami o Piłacie.
„Cierpienie Młodego Wertera”, Johann Wolfganga von
Goethe – to na pewno nie jest moja ulubiona lektura, bardzo nudna i męcząca. Ja
rozumiem, że on cierpiał
i, że to romantyzm, ale ile można, im dalej tym było
tylko gorzej.
„Przeklęte miasto”, Ellery Queen – niezbyt ciekawy
kryminał, nie będę do niego wracać, szczególnie, że zostawiłam go w Olsztynie
:-)).
„Księga Kłamstw”, Teri Terry – autorka miała
naprawdę dobry pomysł, ale wykonanie nie było najlepsze, czegoś brakowało tej
książce.
„Współlokatorzy”, Beth O’ Leary – zdecydowanie książka
tej wakacji. Było w niej wszystko czego na tamten czas potrzebowałam, lekki
niezobowiązujący romans młodzieżowy.
„Gdyby ocean nosił twoje imię”, Tahereh Mafi –
powiem, że trudno mi w skrócie powiedzieć co z tą książką, uwierzcie mi
najlepiej będzie jak sięgniecie po pełną recenzję.
„Czerwony śnieg”, Ian R. McLeod – dosyć słaby
horror, który był zbiorem opowiadań pewnego „potwora”.
„Czerwone Zwoje Magii”, Cassandra Clare i WesleyChu – książka w starym dobrym stylu autorki całego Uniwersum grubaśnych
tomiszczy :-)).
Oprócz tego zaczęłam serię „Igrzyska Śmierci”, Suzanne
Collins.
A jak
to wyglądało u Was? Jeśli robiliście listy, to wywiązaliście się z nich? Udało
Wam się przeczytać więcej książek niż myśleliście, że będziecie mieć czasu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz